wtorek, 13 stycznia 2015

Zawiedziona ;((

Witam. Wiem,że może nikt tego postu nawet nie zobaczy,a co do dopiero przeczyta,ale chciałam coś ogłosić.Pisanie tego bloga było dla mnie czymś niesamowitym i nie mogłam przestać myśleć o nowych pomysłach.Prawda jest taka,że teraz,gdy już tak naknociłam z tą Mafią nie mam ani jednego pomysłu.Blog ogólnie miał być bardzo spokojny i bez żadnych akcji tego typu.Po prostu zniszczyłam to opowiadanie i bez bicia się do tego przyznaję.Nie mam już nawet siły tego poprawiać,bo wiem,że nic by z tego nie wyszło.Założyłam więc nowego <BLOGA>.Nie jest on o One Direction,ani O Justinie Bieberze.To zwykłe opowiadanie o dziewczynie,która ma rodziców alkoholików i jest typem samotnika. Więc jeszcze raz przepraszam i zapraszam . :)

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 26 "San Francisco to piękne miasto..."

Mozolnie otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą pięć par oczu.Zerwałam się z miejsca i od razu wiedziałam,że nie jesteśmy już w samolocie.Było tam dużo miejsca i wystrój był prześliczny.Wszystko do siebie dopasowane.Widać było,że ten kto projektował te wnętrze miał niesamowitą wyobraźnię.Przetarłam powieki i usiadłam na miękkim łóżku.
-Co mnie ominęło ?-zapytałam po dłuższej chwili. 
-Tak właściwie to nic ciekawego...-Harry podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.Wyrwałam się z jego uścisku i spojrzałam na niego jak na wariata.
-Na czułości ci się zebrało?!-wycedziłam zła sama,na siebie.Nie wiem dlaczego tak powiedziałam,ale jak tylko zobaczyłam wzrok Zayn'a to od razu mi się wszystkiego odechciało.Po tym wszystkim co mi zrobił ma czelność patrzeć na mnie jak na swoją własność-Przepraszam-powiedziałam,kiedy zobaczyłam ból na twarzy loczka.Ten tylko spojrzał na mnie z obojętnością w oczach i wyszedł z pokoju,zostawiając mnie samą w otoczeniu czterech chłopaków.Nie czekając ani chwili dłużej wstałam z materaca i zerknęłam na Malik'a.
-Dziękuję!-wycedziłam przez zęby i pobiegłam za Styles'em.Nigdzie nie mogłam go znaleźć.Tak na prawdę wcale nie znałam tego miejsca,ale byłam pewna,że to jakiś luksusowy hotel.Biegałam po korytarzach bez celu.W końcu natknęłam się na sprzątaczkę.
-Witam Panią...Nie widziała Pani czasami takiego wysokiego chłopaka z burzą loków na głowie?-zapytałam ze łzami w oczach.Nie miałam już siły na dłuższe poszukiwania.Czułam się podle.
-Tak widziałam Pana Styles'a.Wbiegał na dach.-powiedziała uprzejmie i pokazała którędy mam iść.Podziękowałam w biegu i nie patrząc na to czy kogoś potrącę,czy nie leciałam przed siebie.Wdrapałam się po schodach i i otworzyłam drzwi na dach.Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam Styles'a.Stał oparty o żelazną rurkę i przyglądał się jeżdżącym samochodom.Spuściłam głowę i powoli podeszłam do niego.Stanęłam obok niego i nic nie mówiłam.Przez dłuższą chwilę trwała cisza,aż w końcu Harry ją przerwał.
-Widziałem jak na niego patrzysz...-skwitował,a mi aż zrobiło się niedobrze.Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć.Nie przychodziło mi do głowy,żadne sensowne wytłumaczenie.
-Tak to prawda...Patrzyłam na niego,ale ze wściekłością w oczach.Nigdy nie wybaczę mu tego jak mnie zranił.To dzięki tobie poczułam się znów bezpieczna i to z tobą chcę wiązać moją przyszłość.Nie ważne co się ze mną stanie ja zawszę będę cię kochać-wyrzuciłam to z siebie i poczułam ulgę,że w końcu to powiedziałam.Harry stał i nie mógł wydusić z siebie słowa.Musiałam nieźle go zaskoczyć.
-Gabriela-zaczął,ale nie potrafił skończyć-...Też cię bardzo kocham-tylko na tyle było go stać i tyle mi wystarczyło.Nie czekając na jego ruch,po prostu się do niego przytuliłam.Ten pocałował mnie w czoło i objął w pasie.

~*~
Weszliśmy do apartamentu i zastaliśmy tam jakiegoś faceta.Harry nie wyglądał na zaskoczonego,a ja wręcz przeciwnie.Nie miałam pojęcia kim jest ten mężczyzna.Wszystkie pięć par oczu odwróciło się w naszą stronę.Stałam w miejscu i czekałam na jakieś wyjaśnienia.
-Gabriela...Poznaj naszego menadżera Paul'a Higgins'a-oświecił mnie Liam.
-Miło mi-podałam Paul'owi rękę-Gabriela.
-Na reszcie cię poznałem.Chłopcy dużo,o tobie mówili.Podobno masz cięty charakterek?-zaśmiał się pod nosem,a ja poczułam że się rumienię.
-Ta-mruknęłam i usiadłam na wygodnej kanapie.
-Więc tak chłopcy-zaczął Higgins-jutro o 16:00 macie próbę,a o 20:30 zaczyna się koncert-poinformował wszystkich i ot tak wyszedł.Był nawet spoko,ale jego żarty nie trzymały się kupy.Chciałam włączyć TV,ale ktoś wyrwał mi pilota.Wkurzona odwróciłam się i zobaczyłam,że to Styles.
-Ubierz się ładnie,bo wychodzimy.
-Gdzie i po co ?-zapytałam znudzona.Nie chciało mi się nigdzie wychodzić.
-San Francisco to piękne miasto,które trzeba pozwiedzać-uśmiechnął się i poszedł w swoją stronę.Zwlekłam się z kanapy i powolnym krokiem człapałam się do swojego pokoju.Na całe szczęście wzięłam ze sobą parę sukienek,więc miałam co na siebie włożyć.Jak byliśmy na dachu cała się gotowałam,bo było tak ciepło.Gdybym ubrała się w spodnie to chyba bym się rozpuściła.Spojrzałam do swojej walizki i wygrzebałam całkiem ciekawą <kreację.> Szybko się przebrałam i zrobiłam  makijaż.Przeczesałam włosy i gotowa poszłam do salonu.Harry już tam na mnie czekał.
-Wow...Wyglądasz niesamowicie-przyznał i wbił się w moje usta.
-Jaka laska-usłyszałam głos za sobą.Odwróciłam się i zobaczyłam Niall'a.Wciąż miał napuchniętą wargę,ale i tak był tym samym słodkim blondynem.
-Spadaj-zaśmiałam się wtuliłam się w niego.Ten na początku nie wiedział o co chodzi,ale po chwili uszczelnił nasz uścisk.
-Harry coś ty jej zrobił?-zapytał przestraszony,a ja razem z loczkiem wybuchnęliśmy śmiechem.
-Boże.Już nie można być miłym dla przyjaciół?-skwitowałam uśmiechając się szeroko.
-Teraz to jestem pewien,że coś jej dałeś-obwieścił i też zaniósł się śmiechem.

~*~
Chodziliśmy po mieście i zwiedzaliśmy.Parę razy natknęliśmy się na grupki fanek,ale na całe szczęście nie było ich aż tak dużo.Mieliśmy trochę czasu dla siebie.Przez całą drogę rozmawialiśmy o błahostkach.Chyba ani ja,ani on  nie chcieliśmy rozmawiać o tych wszystkich zły chwilach.Liczyło się tylko to,że jesteśmy sami i możemy cieszyć się sobą.
-Myślisz,że w końcu wszystko się jakoś ułoży?-spojrzałam na niego oczekując odpowiedzi.
-Będziemy się bardzo starać,aby tak się stało-odpowiedział i spojrzał przed siebie.Wiedziałam,że nie chce,o tym rozmawiać.Przytuliłam się do niego i w kompletnej ciszy szliśmy jakimiś uliczkami.

__________
Witajcie.Po tak długiej nieobecności w końcu coś napisałam.Wiem,że już nikt ze mną nie został z powodu tego,że wcale nie pisałam,ale mam nadzieję,że chociaż jedna osoba to przeczytam.Jeszcze raz przepraszam za tak długi odstęp czasu pomiędzy rozdziałami. Komentujcie.

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 25 "Nowe życie!"

*Harry*

Siedziałem ze wszystkimi w salonie,a Gabi była wtulona w moją klatkę piersiową.Miałem dziwne przeczucia...Wiedziałem,że coś się stanie,tylko nie miałem najmniejszego pojęcia co! Nagle usłyszałem,że mój telefon wydaje z siebie charakterystyczny dźwięk.Delikatnie zepchnąłem Gabriele i poszedłem do kuchni.Miałem nadzieję,że to nic ważnego.Niestety grubo się myliłem.Na wyświetlaczu widniał nieznany mi numer.Zmarszczyłem brwi i nacisnąłem zieloną słuchawkę.Przez chwilę nie słyszałem nic.Kompletna cisza. 
-Halo!-krzyknąłem trochę głośniej,gdy nikt się nie odzywał.
-Witaj!-od razu poznałem ten głos-Ostrzegałem i słowa dotrzymałem-zaśmiał się szyderczo do słuchawki.Czułem jak moje mięśnie się napinają.Byłem wściekły,ale jeszcze bardziej bałem się.Chciałem coś rozwalić,a najlepiej jego parszywą mordę.
-Czego ty chcesz?!-wydarłem się,ale nie na tyle głośno,aby ktoś oprócz Wawrzyka to usłyszał-Przysięgam,że cię dorwę,a wtedy...
-Dość!Przekaż Gabrieli,że już nie mogę się doczekać naszego spotkania-krew w moich żyłach przyśpieszyła,a ja ze złość uderzyłem w pobliską ścianę.Po mojej ręce przeszła fala bólu.Syknąłem i od razu stężałem na twarzy.
-Zabiję cię...Zabiję was wszystkich!-darłem się jak opętany,ale on już się rozłączył.Rzuciłem telefonem o podłogę i cały czerwony poszedłem do pokoju.Byłem wściekły...Moim ciałem miotały silne dreszcze. Nie pozwolę,aby ten śmieć zrobił krzywdę mojej ukochanej.Gdy znalazłem się w salonie zobaczyłem,że Niall stoi przed Gabi i trzyma się za głowę.Podszedłem do nich i od razu wiedziałem co się stało.Mocno przytuliłem brunetkę do siebie i nie miałem zamiaru puszczać.Ta odepchnęła mnie od siebie i spojrzała dziwnym wzrokiem.Mógłbym przysiądź,że jest wściekła i smutna jednocześnie.Zmarszczyłem brwi i zerknąłem na Horan'a.Ten stał ze wzrokiem wbitym w Linton.
-Harry,kto dzwonił?!-zapytała dziewczyna,a ja stałem jak sparaliżowany-Powiedz mi!
-To Wawrzyk-powiedziałem to tak cicho,jak tylko potrafiłem,ale ona i tak usłyszała.Przez chwilę stała bez ruchu,a potem ot tak, osunęła się w moje ramiona.

*Gabriela*
Minimalnie otworzyłam oczy i zaraz potem je zamknęłam.Poczułam jak ktoś ściska moją dłoń.Moje serce przyśpieszyło.Od razu 
otworzyłam oczy i spojrzałam w bok.Obok mnie,na łóżku siedział Styles.Nie patrzył na mnie.Jego wzrok utkwiony był w zdjęciu przedstawiającym nas.Ta fotografia zrobiona była w Wesołym Miasteczku.Nasza pierwsza randka.Na to wspomnienie po moim policzku spłynęła gorąca łza.Złapałam mocniej dłoń loczka,a ten spojrzał na mnie.Gdy tylko zobaczył,że się obudziłam na jego twarzy odmalowała się ulga.
-C...Co się stało?-wychrypiałam.Głowa bolała mnie tak bardzo,że nawet nie mogłam nią poruszać.Harry siedział i nawet nie drgnął.Był spięty i przestraszony.Ewidentnie nie chciał mi czegoś powiedzieć.Być może to był powód tego,że właśnie tu leżę.
-Straciłaś przytomność,a ja przyniosłem cię do mojego pokoju-wytłumaczył.Wciąż mi czegoś nie mówi.
-Tak,ale dlaczego straciłam przytomność?-i właśnie teraz sobie przypomniałam.Wszystko.Niall'a,który wchodzi do domu pobity i obolały.Styles'a,który przyznaje się,że dzwonił do niego Tomek,a potem ciemność-Co chciał?-zapytałam i głośno przełknęłam ślinę.Bałam się odpowiedzi.Miałam najczarniejsze scenariusze.Harry siedział z głową spuszczoną do podłogi i nie odzywał się przez chwilę.
-Nic takiego...-wymamrotał pod nosem.Wyczuwałam od niego narastające napięcie.Podniosłam się na łokciach i dotknęłam jego policzka.Nie wiem dlaczego to zrobiłam.To był odruch bezwarunkowy.
-Nie kłam mnie! Nie lubię tego-zaczerpnęłam tchu.Starałam się przybrać wściekły ton,ale nie potrafiłam-Mam prawo wiedzieć!-krzyknęłam trochę głośniej.
-Wiem...Gabi,on nie da za wygraną.Będzie nas ścigał,aż w końcu osiągnie cel.Oczywiście nie damy się.Za wszelką cenę będę cię chronić,nawet jeśli będę musiał przypłacić za to życiem-chwycił moją twarz w dłonie i spojrzał w moje oczy.Moje serce łomotało jak oszalałe.Jeszcze nigdy nikt,nie chciał się dla mnie aż tak bardzo poświęcić jak on.Czułam jak w moich powiekach zbierają się łzy.Chciałam je powstrzymać,ale byłam za słaba.Opadłam w silne ramiona Styles'a i oddałam się emocjom.Harry całował moje włosy i szeptał,że wszystko będzie dobrze.Bardzo bym chciała,żeby wszystko się ułożyło,ale to niemożliwe.Już jutro wyjeżdżamy i przez trzy tygodnie będę miała trochę czasu dla siebie.Będę mogła to wszystko przemyśleć.Poukładać swoje myśli.Styles wślizgnął się obok mnie i oboje leżeliśmy w ciszy,żeby po jakimś czasie po prostu zasnąć.


Poczułam,że ktoś szarpie mnie za ręce i krzyczy do ucha "Wstawaj,bo się spóźnimy!".Momentalnie wstałam do pozycji siedzącej i spojrzałam na oprawcę.Nade mną stał Louis i przyglądał mi się z powagą.

-Ruszaj się,bo cię zostawimy-pociągnął mnie za dłoń i wypchnął z łóżka,co sprawiło,że wylądowałam na podłodze.
-Zabiję cię Tomlinson-syknęłam i pozbierałam się z twardej powierzchni.Poszłam do łazienki i ubrałam wcześniej przygotowane <ubrania>.Słyszałam jak wszyscy na korytarzu wrzeszczą i jęczą,że się spóźnią.Stanęłam przed toaletką i zrobiłam delikatny makijaż a włosy związałam w wysokiego kucyka.Odetchnęłam głęboko i uśmiechnęłam się do swojego odbicia.
-No to zaczynam wszystko od początku i już nic mi w tym nie przeszkodzi!-powiedziałam sama do siebie i z uśmiechem na twarzy wyszłam do reszty.Moje walizki były już w busie,a chłopcy czekali koło domu i niespokojnie kręcili się w koło.
-No na reszcie! Ile można czekać?!-zawołał Zayn. Spojrzałam na niego spode łba i siliłam się na ciętą ripostę,ale raczej mi nie wyszła.
-Akurat ty nie musiałeś na mnie czekać.Jak tak bardzo ci się śpieszyło to trzeba było jechać!-wszyscy zamilkli,a ja dumna z siebie podeszłam do Styles'a i wbiłam się w jego usta.Całowałam zachłannie i bardzo namiętnie,ale niestety loczek odsunął mnie od siebie i delikatnie wepchnął do busa.Usiadłam pomiędzy Harry'm,a Niall'em.Wiedziałam,że przed nami jest bardzo długa droga.Na całe szczęście wzięłam mojego iPhona i słuchawki.Włączyłam sobie playlistę.Oparłam głowę o ramię Styles'a i zatraciłam się w muzyce.Leciała moja ulubiona piosenka kiedy przypomniałam sobie,że nawet nie wiem,gdzie jedziemy.
-Harry!-szturchnęłam go,a ten odwrócił się w moją stronę-Gdzie my tak właściwie jedziemy?
-Trasę mamy po Ameryce-mówił i gestykulował rękoma-Najpierw San Francisco,Los Angeles,Chicago,Nowy Jork,Filadelfia,Meksyk,Bogota,Santiago,Buenos Aires i na końcu Rio de Janeiro. Trasa nazywa się Midnight Memories.Musimy dać z siebie wszystko,a na końcu wiesz co zrobimy-podniosłam na niego wzrok i zobaczyłam łzy w jego oczach.Powstrzymywał je,ale wiedziałam,że jest smutny.
-Wiesz,że nie musicie tego robić.Wszystko jakoś się ułoży-zapewniałam.
-Sama dobrze wiesz,że to nie prawda-spuściłam wzrok i z powrotem położyłam głowę na jego ramieniu.


Staliśmy w odprawie i nie mogliśmy przejść,bo ogromna ilość fanek zatarasowała nam drogę i domagała się autografów.Fotoreporterzy robili zdjęcia i zadawali głupie pytania,na które nikt nie odpowiadał.Przeciskaliśmy się przez tłum,a chłopcy dawali przypadkowym dziewczyną byle jakie podpisy.Byłam już przy bramce kiedy poczułam jak ktoś kurczowo łapie mnie za nadgarstek.Przez całą moją rękę przeszedł prąd.Odwróciłam się do napastnika i okazało się,że to średniego wzrostu dziewczyna.Miała długie ciemne włosy,a na jej twarzy widniała wściekłość.
-Odpierdol się od nich! Nie zauważyłaś,że niszczysz im życie?!-darła się na mnie,a ja stałam zaskoczona,ale zaraz potem na mojej twarzy pojawił się zdradziecki uśmiech.
-Nie zauważyłaś,że to nie twoja sprawa!-dziewczyną rzucały dreszcze.Widziałam jak popada w furię.Momentalnie się zamachnęła.Jej rękę dzieliły centymetry od mojej twarzy,ale byłam szybsza i chwyciłam jej dłoń zanim mnie uderzyła.Jej oczy powiększyły się do największych rozmiarów i ulotniła się pewność siebie.
-Zły ruch suko!-popchnęłam ją,a ta zatoczyła się do tyłu i wylądowała na kafelkach.Parę dziewczyn spojrzało na mnie z dzikością w oczach i pośpieszyły koleżance na pomoc.
-Co to było?-usłyszałam głos koło ucha.To Harry stwierdziłam po chwili.
-Mały teatrzyk-zaśmiałam się pod nosem i ruszyłam w stronę bramki.

________________
Hej.Jest nowy rozdział...Wiem po bardzo długim czasie,ale miałam zepsuty komputer i nie miałam jak pisać.Teraz coś spłodziłam,ale nie wiem dokładnie co :) Pozdrawiam.



czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 24."Zagłusza­nie bólu na ja­kiś czas spra­wia, że pow­ra­ca ze zdwo­joną siłą."

Weszłam do domu i rozejrzałam się po jego wnętrzu w poszukiwaniu ciotki.Niestety nigdzie jej nie było.Wzruszyłam ramionami i poszłam do mojego pokoju.Od razu wzięłam się do roboty.Sięgnęłam z szafy moją walizkę i zaczęłam w nią wrzucać wszystkie ubrania.Gdy już to zrobiłam,szybkim krokiem weszłam do łazienki i jednym zwinnym ruchem ręki wrzuciłam do kosmetyczki  kosmetyki.Byłam już gotowa,ale nie chciałam wyjeżdżać bez słowa. Musiałam pożegnać się z Ashley,Dominikiem i Michaliną.Nie wiedziałam o której wróci ciotka,dlatego postanowiłam,że najpierw spotkam się z Miśką.Wsiadłam w samochód i pojechałam do szkoły.O tej porze moja przyjaciółka miała lekcje.Zapewne teraz byśmy siedziały na nudnej historii i myślały o czymś innym,ale zostałam zawieszona.A co najlepsze wcale tego nie żałuję.Wręcz przeciwnie bardzo się cieszę,że ktoś wreszcie pokazał tej szmacie kto tu rządzi.Na przypomnienie sobie tego wydarzenia,uśmiech zagościł na mojej twarzy.Przydusiłam pedał gazu i w szybkim tempie wymijałam inne samochody.Po jakimś kwadransie byłam na miejscu.Wysiadłam z auta i pomaszerowałam pod mury szkoły.Dziś było ciepło,dlatego uczniowie podczas przerw,przesiadywali na świeżym powietrzu.Szłam przed siebie i nie zwracałam uwagi na innych.Każdy mierzył mnie wzrokiem i usuwał mi się z drogi.Zaśmiałam się pod nosem i dumnie wypięłam pierś do przodu.Wszędzie rozglądałam się za Michaliną,ale nigdzie jej nie widziałam.Nagle ją spostrzegłam.Siedziała oparta o murek i chyba słuchała muzyki.Podeszłam do niej od tyłu i zakryłam jej oczy.
-Zgadnij kto to...-powiedziałam jej do ucha.Dziewczyna ciężko westchnęła,a potem głośno pisnęła.
-Gabi-wydzierała się na całe gardło.Od razu skoczyła mi na szyję i mocno ścisnęła.
-Dusisz mnie-wymamrotałam,ledwo łapiąc powietrze.Miśka miała dużo siły i potrafiła nieźle zgniatać.
-Przepraszam...-powiedziała i odsunęła się ode mnie-Co ty tu robisz?Przecież jesteś jeszcze zawieszona-po jej minie widziałam,że się nie pokoi,a zarazem jest szczęśliwa.Nabrałam powietrza do płuc i ze świstem je wypuściłam.Ciężko mi było się z nią żegnać,a zwłaszcza,że nie wiedziałam czy jeszcze kiedyś ją zobaczę.Tomek cały czas czeka na odpowiedni moment,żeby mnie zabić.Nie będzie się wahał.
-Przyszłam się pożegnać-mruknęłam i usiadłam na zimnym betonie.Brunetka patrzyła na mnie jak na wariatkę.Bezwładnie opadła obok mnie i złapała się za skronie.
-Jak to pożegnać? Co to w ogóle znaczy?-zadawała mi pytania,a ja nie umiałam na nie odpowiedzieć.Chciałam powiedzieć jej całą prawdę,ale nie mogłam.Nie chciałam jej narażać.Gdyby Wawrzyk dowiedział się,że ktoś wie,zabił by.
-Wyjeżdżam na parę dni.Mam nadzieję,że wrócę,a jak nie to pamiętaj,że byłaś i jesteś moją najlepszą przyjaciółką.Jeszcze nigdy nikt nie był mi tak bliski-powiedziałam jednym tchem,aż się zapowietrzyłam.
-Ale co to znaczy 'Mam nadzieję,że wrócę'?-nie mogłam już tego wytrzymać.Za dużo jak na mnie.
-Może wydarzy się coś,co zmusi mnie do zostania w pewnym miejscu-próbowałam jej to jakoś wyjaśnić,ale nie byłam zbyt wiarygodna.
-A gdzie wyjeżdżasz? Z kim?-wciąż dopytywała,a ja byłam jeszcze bardziej zdenerwowana,że nie mogę jej nic powiedzieć.
 -Chłopcy mają trasę koncertową po Europie,a ja jadę z nimi-mówiłam powoli i w pełnym skupieniu.Nie chciałam popełnić żadnej gafy.Michalina popatrzyła na mnie wzrokiem mówiącym,że ją rozczarowałam.Wstałam z miejsca i przytuliłam przyjaciółkę.
-Obiecuję,że wrócę...-wyszeptałam jej do ucha-Będę za tobą tęsknić-skwitowałam i odsunęłam ją od siebie-A teraz muszę już jechać pożegnać się z Dominikiem i ciotką-pocałowałam ją w policzek i ruszyłam przed siebie.
-Będę czekać!-krzyczała-Dzwoń o każdej porze-pokiwałam głową i pomachałam jej na odchodnym.Nie chciałam tego przeciągać.Wiedziałam,że jeszcze trochę,a uroniłabym łzę.Kiedyś pomyślałabym,że zwariowałam,że nie teraz.Wsiadłam do samochodu i chwyciłam telefon.Napisałam esemesa do Dominika.
-Gdzie jesteś? Możemy się spotkać?-nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
-Jasne.Może w parku pod altanką?
-Dobrze.Zaraz będę-wysłałam wiadomość i ruszyłam w umówione miejsce.Przez całą drogę zastanawiałam się co mu powiem.Przecież Domi jest bardziej dociekły niż Miśka.Zorientuje się,że coś kręcę i będzie chciał dowiedzieć się prawdy.Dojechałam na miejsce,a szatyn już tam czekał.Wysiadłam z pojazdu i podeszłam do niego.Chłopak mocno mnie przytulił i pocałował w policzek.Usiadłam obok niego na ławce i opowiedziałam mu to samo co Michalinie.Na początku nie chciał mi wierzyć,ale po jakimś czasie uświadomiłam mu,że to nie żart tylko prawda.
-Powiedz,że wrócisz.Przysięgnij!-złapał mnie za ramiona i lekko mną wstrząsnął.
-Przysięgam-wtuliłam się w niego i nie chciałam puścić.Brakowało mi jego.Kiedyś bardzo dużo czasu spędzaliśmy ze sobą.Ale to się zmieniło po śmierci mamy.

~*~
Weszłam do domu chłopców i od razu skierowałam się do salonu.Oczywiście wszyscy tam siedzieli i oglądali jakiś głupawy program.Usiadłam Styles'owi na kolanach i położyłam głowę na jego obojczyku.

-I jak poszło?-zapytał,głaskając mnie po głowie.
-Mogło być lepiej.Tylko ciotka nie zadawała zbędnych pytań,bo cały czas myśli,że to tylko głupi wyjazd-wbiłam palce w jego loki i głośno westchnęłam-Niall,proszę przynieś moje walizki.Nie martw się są tylko dwie-dodałam szybko i spojrzałam na blondyna.
-Już się robi szefowo-wysłał mi oczko i poszedł do samochodu.Nie mogłam sobie wyobrazić tego co miało się dziać przez następne parę tygodni.Już nigdy nie zaznam spokoju.Wciąż będę prześladowana i poniewierana.Na samą myśl po moim ciele przebiegł nieprzyjemny dreszcz.Poczułam jak uścisk Harr'ego się zaciska.
-Zgniatasz mnie-powiedziałam i odchyliłam się od niego.Posłałam mu niemrawy uśmiech i zamknęłam oczy.
-Będzie dobrze-pocałował mnie w czoło i chwycił za ramiona.
-To się dopiero okaże-nie czekałam na odpowiedź,po prostu wbiłam się w jego usta i nie miałam zamiaru się odczepić.Całowałam zachłannie i z wielkim pożądaniem.
-Ej,my też tu jesteśmy-usłyszałam zachrypnięty głos Liam'a.Odessałam się od loczka i spojrzałam w stronę Payn'a.
-Oj,przepraszam-zaśmiałam się pod nosem-A wy już spakowani?-całkiem zapomniałam,że miałam przecież im pomóc.
-Tak.Zwarci i gotowi-zaśmiał się Louis i szturchnął ramieniem Liaś'a.Pokiwałam głową i wróciłam do wcześniejszej pozycji.Było mi tak wygodnie,że nie chciałam wstawać,ale właśnie w tym momencie zadzwonił telefon do Harr'ego i musiałam usiąść na kanapie. Styles poszedł do kuchni,a ja zostałam z Liam'em i Louis'em.Zastanawiałam się,gdzie przepadł Niall dosyć długo nie wracał.Miałam już wstać i zobaczyć,gdzie on się podziewa kiedy wszedł do domu i przytargał za sobą moje dwie walizki.Niby nic się nie stało,ale kiedy podszedł do nas zobaczyłam,że z jego wargi sączy się krew.Szybko do niego podbiegłam i chwyciłam w pasie.
-Co ci się stało?-miałam złe przeczucia,że to Tomek.
-James.To jego sprawka-powiedział i położył rękę na moim ramieniu-Kazał ci przekazać,że Tomek i tak cię znajdzie i zabije,ale nie martw się nie pozwolimy na to-tak na prawdę to trochę się pogubiłam.Nie wiedziałam o czym on mówił.
-Kto to James ?
-To prawda ręka Wawrzyka-wytłumaczył Liam.Przyniósł Niall'owi wodę i chusteczkę.Payn chciał coś jeszcze powiedzieć,ale w tym samym momencie do salonu wszedł Harry.Podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił.Nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Na całe szczęście nic ci nie jest-pocałował mnie w czoło i spojrzał na Horan'a-Niall co on ci powiedział?-widziałam w jego oczach strach i niepokój.
-Stop-krzyknęłam.Spojrzałam w stronę Payn'a.Stał w miejscu i nic nie mówił-Harry,kto dzwonił?!-musiałam się dowiedzieć.Widziałam,że nie chce mi powiedzieć-Powiedz mi!-zażądałam.
-To był...Em...-zaczął przeciągać i najwyraźniej nie miał zamiaru mi powiedzieć kto to.Spojrzałam na niego spode łba i zrobiłam wściekłą minę.
-Mów!-nie chciało mi się bawić w jakieś głupie zagrania.Chciałam wiedzieć,co się dzieje.W to wszystko byłam wplątana także ja i miałam prawo znać prawdę.
-To Wawrzyk-gdy tylko usłyszałam to nazwisko nogi się pode mną ugięły.Czułam,że powoli opadam w czyjeś ramiona,a potem tylko ciemność.

__________________
Hej Wam...Nareszcie coś napisałam. Nie jest idealnie,ale chociaż jest.Piszcie co sądzicie o tym rozdziale. 

sobota, 1 marca 2014

Odnośnie szablonu! ♥

Hej jak zauważyliście mam całkiem nowiutki szablon.Bardzo długo szukałam odpowiedniego,ale nigdzie nie mogłam znaleźć.Było parę ciekawych,ale nie takich jakie sobie wymarzyłam.A pewnego dnia przez przypadek trafiłam na bloga niesamowitej dziewczyny-Agaty.Widziałam jej prace i od razu wiedziałam,że ma wielki talent.Zamówiłam u niej szablon i proszę mam najpiękniejszy wygląd bloga jaki kiedykolwiek widziałam.Bardzo Ci dziękuję.Właśnie o takim szablonie marzyłam.Tylko ty umiałaś zrobić coś,co trafiło w moje gusta.
Tych którzy chcą zamówić Szablon na swojego bloga zapraszam  <TU> . Bloggerka ma wielki talent i umie dogodzić zamawiającym..:) Jeszcze raz wielkie Dzięki... xP



środa, 26 lutego 2014

Rozdział 23. "Nigdy nie pozwól,żeby ktoś zniszczył twoje marzenia."

Czułam na sobie jego wzrok.Wiedziałam,że nieźle go rozzłościłam,ale miałam to gdzieś.On mnie zranił,a ja nie mogę mu się teraz odpłacić.Nienawidzę go.Jest dla mnie nikim,zwykłym śmieciem,który bawi się uczuciami innych.Złapałam Styles'a za rękę i  opuściłam pokój Irlandczyka.Wiedziałam,że teraz razem z Louis'em nie dadzą mi spokoju,ale ja też nie miałam zamiaru się poddawać.Byłam strasznie głodna.Razem z loczkiem zeszłam na dół i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
-Ja coś przygotuję-skwitował Harry i podszedł do lodówki-Idź do salonu i coś sobie pooglądaj-spojrzałam na niego i głośno odetchnęłam.
-No dobrze-mruknęłam od niechcenia.Podeszłam do Styles'a,pocałowałam go w policzek i wyszłam.Nie chciało mi się oglądać głupawych programów,ale i tak włączyłam telewizor na jakimś programie o gwiazdach.Jednym uchem słuchałam,a drugim wypuszczałam.Opowiadali o Selenie Gomez.Jaka to ona nie jest wspaniała.Co kogo obchodzi jakaś gwiazdeczka.Ona ma swoje życie.Dlaczego każdy wpierdala jej się w prywatne sprawy?!Podparłam się dłonią o oparcie i chwyciłam pilot.Miałam zamiar przełączyć,ale nie zdążyłam.Na ekranie zobaczyłam-Mnie i Styles'a.Nie mogłam w to uwierzyć.Wszystko było nagrane.Od tego jak weszłam do salonu tatuaży,aż po nasz namiętny pocałunek na ławce.
-Harry!-krzyknęłam.Chłopak w mgnieniu oka stanął przy kanapie i zaniemówił-Czy oni nie mają swojego życia?!-darłam się jak opętana.Jakim cudem nie zauważyliśmy,że nas obserwują.Teraz cały świat będzie wiedział,że Harry Styles ma dziewczynę,a co lepsze jest ona zwykłą szarą myszką.
-Gabriela nie denerwuj się.Tak to już jest...-zaczął.Nie mogłam tego słuchać.
-Tak to już jest?!Twoje fanki obedrą mnie ze skóry.Ludzie będą plotkować,a ty mi każesz się uspokoić?!-wstałam na równe nogi i zbliżyłam się do loczka.
-To tylko tymczasowe.Później wszystko ucichnie,a fanek nie masz co się obawiać-chwycił mnie za ramiona i delikatnie przytulił.Może faktycznie trochę przesadziłam.Przecież Harry to wielka gwiazda i to chyba wiadome,że wszędzie towarzyszą mu fotoreporterzy.
-Przepraszam.Poniosło mnie-powiedziałam i jeszcze bardziej wtuliłam się w chłopaka.
-Nie szkodzi-pocałował mnie w czoło.Mogłam bym tak stać do końca dnia,ale jakiś zapach wdzierał się do moich nozdrzy i przyprawiał o mdłości.
-Coś się pali-krzyknęłam i spojrzałam w stronę kuchni.
-O kurwa-Hazza pobiegł do swojego zakątka,a ja bezwładnie opadłam na kanapę.Nie zdążyłam nawet dobrze się rozłożyć,a już obok mnie siedział Louis i Niall.Zaśmiałam się pod nosem i spojrzałam najpierw na pana Marchewkę,a potem na farbowanego blondyna.Oboje mieli miny jakby ktoś im ździelił po głowach.Złapałam ich za kolana i wyszczerzyłam zęby.
-Jutro będzie lepiej-dałam im po buziaku w policzek i głośno się zaśmiałam.
-Bardzo śmieszne-mruknął Lou i wykrzywił twarz w dziwnym grymasie.
-A tak właściwie,to co wy w nocy wyrabialiście?! Słychać was było w całym domu-spojrzałam na Horan'a i otworzyłam usta ze zdziwienia.Poczułam jak oblewa mnie fala gorąca.Moje policzki były całe czerwone.Nie wiedziałam,że byliśmy aż tak bardzo głośno.
-Bawiliśmy się-odpowiedziałam po chwili.Moi towarzysze wybuchnęli śmiechem.
-Bawiliście?-dociekał nie kto inny jak Tommo-A,no tak.Zabawy nie dla dzieci-puścił mi oczko i znów zaniósł się śmiechem.Chciałam mu przywalić,ale zamiast tego sama zaczęłam się śmiać.
-Żebyś wiedział-odpowiedziałam,gdy tylko się uspokoiliśmy-Chodźcie do Styles'a-pociągnęłam ich za dłonie.Harry stał przy stole i rozkładał talerze.Podeszłam do niego i chwyciłam go w pasie.Ten od razu odwrócił się w moją stronę i wbił się w moje usta.
-Pomogę ci-zaproponowałam.Zabrałam od niego naczynia i sama zaczęłam je ustawiać.Po 10 minutach wszystko było już gotowe.Zawołaliśmy resztę chłopaków i zasiedliśmy do śniadania.Muszę przyznać,że Harry robi pyszne naleśniki.Nagle po całym domu rozniósł się dźwięk dzwonka.
-Ja otworzę-wyrwał się Horan i pobiegł do drzwi.
-Muszę cię pochwalić.Śniadanie jest pyszne-powiedziałam do Hazzy.Chłopak chciał mi coś odpowiedzieć,ale za sobą usłyszałam głos Niall'a.
-Gabi,to chyba do ciebie-podał mi karteczkę,na której pisało 'Do Gabrieli-podłej suki'.Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na chłopaków.Każdy miał oczy wlepione w moją skromną osobę.Drżącymi rękami rozłożyłam liściki i przeczytałam jego treść.Od razu skrawek papieru wypadł mi z dłoni,a ja nie mogłam oddychać.
-Gabi,co tam jest napisane?-dopytywał Harry,ale ja nie umiałam mu odpowiedzieć.Siedziałam jak sparaliżowana i nie potrafiłam wydusić z siebie słowa.Styles podniósł kartkę i zaczął czytać na głos.
'Kochanie!Myślisz,że dałem za wygraną?! Haha...Grubo się mylisz.Obserwuję cię suko.Jak było w nocy.Styles spełnił twoje oczekiwania.Na marginesie,ładnie poruszasz bioderkami.Zabiję cię i twoich kolegów.Myślisz,że jak się schowasz w ich pięknym domeczku to się do ciebie nie dostanę?!Pomyłka słoneczko.Do zobaczenia już wkrótce.                  ~Tomek. '

Spojrzał na mnie,a potem na chłopaków.

-Musimy się przygotować-powiedział nagle,a ja aż podskoczyłam.
-Nie możecie się dla mnie narażać-wykrzyknęłam,a wszyscy wpatrywali się we mnie.Oczywiście oprócz Malik'a.
-Tu nie tylko chodzi o ciebie.Wawrzyk już od dawna próbuje nas zniszczyć.Teraz też nie będzie oszczędzał swoich przyjaciół,żeby w końcu zlikwidować GTA-zaczął Liam.Był tam chyba najbardziej zrównoważony i wiedział o czym  mówi-Musimy zacząć trenować.Trzeba załatwić nowych ludzi.Nie możemy dać się zaskoczyć-wstał od stołu i przemieszczał się po całej kuchni.Jak tego słuchałam myślałam,że jestem we śnie.Wszystko to jest moją bujną wyobraźnią.Przecież to nie możliwe.Oni i gang to dwa sprzeczne pojęcia.
-Dobra mam plan-odezwał się Harry-Za dwa dni mamy trasę.Nie będzie nas przez jakieś dwa,trzy tygodnie.Wątpię,żeby wybrali się za nami.Między próbami,wywiadami i koncertami będziemy trenować.Na razie tylko tyle możemy zrobić-skończył,a reszta pokiwała twierdząco głową.Oprócz mnie i dziewczyny Zayn'a.
-A co ze mną i nią?-zapytałam i pokazałam na blondynkę.
-A co ma być?-widocznie nikt nie pomyślał,co będzie ze mną.
-Też chcę trenować-nie mogłam się powstrzymać.
-Nie ma mowy-zaprzeczył Harry-Nie możemy ciebie narażać...
-Wy nie możecie mnie narażać?!Tylko nie wiem,czy zdajecie sobie sprawę,że to wszystko przeze mnie.To mnie chce dorwać Tomek,a nie was.Muszę umieć się obronić,gdyby była taka konieczność-darłam się ile sił w płucach.Chłopaki patrzeli po sobie,aż w końcu przemówił Payn.
-No dobrze,ale nie bierzesz udziału w bitwie-wbił we mnie wzrok-Perrie ty też możesz trenować.Wiesz tak na wszelki wypadek-dziewczyna pokiwała głową.
-Trzeba rozwiązać zespół-usłyszałam głos.Wszyscy spojrzeli w stronę Tomlinson'a-To jedyne wyjście.Teraz mamy na ogonach fotoreporterów,a jak zespół się rozpadnie przestaną się nami interesować-nie mogłam tego słuchać.Ich marzenia mają legnąć w gruzach przeze mnie.Co to,to nie.
-Nie-krzyknęłam.
-Tak.On ma racje-uprzedził mnie Styles-Nie możemy być gangiem i jednocześnie gwiazdami.Powiemy to oficjalnie na ostatnim koncercie.Trzeba poinformować Paul'a...
-Nie.Ja nie pozwalam-wstałam z miejsca-To wasze marzenia.Nie możecie ich zniszczyć przez jedną głupią sprawę-próbowałam ich przekonać,ale oni nawet nie chcieli mnie słuchać.
-Już postanowione.Przecież wciąż będziemy przyjaciółmi i będziemy śpiewać.Tylko,że nie dla fanów,a dla samych siebie-Liam mówił to tak,jakby sam nie wierzył w swoje słowa.

~*~ MUZYKA

Siedziałam w pokoju Styles'a i wpatrywałam się w widoki za oknem.Nie mogłam w to wszystko uwierzyć.Chciałabym,żeby to był tylko głupi sen,ale chcieć a móc to wielka różnica.Nienawidzę swojego życia.Dlaczego musiałam się wplatać w takie gówno?! Co ja komu zrobiłam?!Chciałabym być normalną dziewczyną.Skończyć szkołę,iść do pracy,żyć jak przeciętny człowiek.Moja przeszłość jest straszna i wolałabym do niej nie wracać.Może gdybym nie poznała Wawrzyka moje życie potoczyłoby się inaczej.Szkoda,że nigdy się tego nie dowiem.Muszę żyć tym co mam.
  Usłyszałam,że ktoś wchodzi do pokoju.Obróciłam się na pięcie i zobaczyłam Hazze.Podszedł do mnie i chwycił moją dłoń.Staliśmy obok siebie,ale czułam,że duchem jestem gdzieś daleko.

-Dlaczego nie mogę brać udziału w walce?-wypaliłam nagle.Sama nie wiem po co się odzywałam.Może nie chciałam,żeby była taka niezręczna cisza.
-Jesteś nieprzygotowana,za słaba i...bardzo mi na tobie zależy-spojrzał w moje oczy.Jego twarz miała dziwny grymas.
-Pomożesz mi.Nic się nie stanie.Wyjdziemy z tego-zapewniałam.Musiałam jakoś go namówić.Nie mogłam pozwolić,aby to oni narażali swoje życie dla mnie.
-Ty na pewno-mruknął.
-Przysięgnij,że nic ci się nie stanie-stanęłam do niego przodem i chwyciłam jego podbródek-Przysięgnij mi-powtórzyłam,gdy z jego ust nie wydobyło się ani jedno słowo.
-Przysięgam-odpowiedział i mocno mnie przytulił.Tego mi brakowało.Ciepła drugiego człowieka.Tej upragnionej bliskości.

_______________________
No i nareszcie jest rozdział.Jak wam się podoba taki zwrot akcji.Nie chciałam robić czegoś takiego,że zespół się rozpadnie,ale to było konieczne.Nie mam pojęcia kiedy będzie kolejny rozdział. Pozdrawiam.

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 22 'Od szaleństwa do szaleństwa - takie jest życie! '

Harry powolnym krokiem doszedł do mnie i  usiadł obok.Przez długi czas siedzieliśmy w ciszy.Właściwie to nie miałam ochoty na pogawędki.Wolałam przemyśleć wszystko i poukładać sobie zdarzenia w głowie.Cały czas zastanawiałam się,czy Harry na prawdę mnie kocha?Czy nasz związek miałby jakąś przyszłość?Tego nie wiem,ale wiem jedno.Jestem w nim kurewsko zakochana.Tylko czy to wystarczy?Chyba jak nie spróbuję to się nie dowiem.Odwróciłam się do Styles'a i spojrzałam w jego piękne,zielone oczy.Trwaliśmy tak dłuższą chwilę.Czułam jak łapie mnie w pasie i delikatnie przyciąga do siebie.Wiedziałam co miało zaraz nastąpić,ale nie umiałam sobie tego przetłumaczyć.Loczek zbliżył swoją twarz do mojej i musnął moje usta.Było to tylko leciutkie dotknięcie.Odsunął się ode mnie,a ja nie wiadomo dlaczego poczułam ukłucie w brzuchu.Nie chciałam,żeby przerywał.Szybko chwyciłam go za koszulkę i wbiłam się w jego malinowe wargi.Na początku w ogóle nie odwzajemniał mojego pocałunku.W sumie mu się nie dziwię,skąd mógł wiedzieć,że tak postąpię.Chłopak położył rękę na moim policzku i rozchylił usta.Nasze języki przeplatały się między sobą.
-Jedziemy do mnie,czy do ciebie?-zapytał unosząc mnie z ławki.

-Do ciebie-złożyłam pocałunek na jego policzku i słodko się uśmiechnęłam.Szybkim krokiem poszliśmy do jego samochodu i ruszyliśmy.Po jakichś 10 minutach byliśmy na miejscu.Na paluszkach weszliśmy na piętro i wpełznęliśmy do pokoju Hazzy.Loczek chwycił mnie za pośladki i posadził na swoich biodrach.Oplotłam go nogami i wplotłam palce w jego bujne włosy.Nasze pocałunki były zachłanne i namiętne.Harry powoli położył mnie na łóżku i błądził wzrokiem po mojej twarzy.Posłałam mu zachęcający uśmiech i przygryzłam wargę.Styles jednym ruchem ręki pozbył się mojej bluzki i składał pojedyncze pocałunki na moim brzuchu.Uwielbiam ten stan.Jego usta były tak kojące jak najmocniejszy lek.Chciałam przejąć inicjatywę.Lubiłam dominować.Użyłam całej swojej siły,żeby zwalić loczka z siebie.Jak się okazało,nie było to wcale takie trudne.Usiadłam na nim okrakiem i zerwałam z niego koszulkę.Zafascynowały mnie jego liczne tatuaże.Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w najpiękniejszy tatuaż jaki widziałam.Wielkiego motyla.
-Co?-wycedził odpinając guzik swoich spodni.Nie dostał odpowiedzi.Przejechałam dłonią po jego nagim torsie i szeroko się uśmiechnęłam.Położyłam się na nim i zamknęłam oczy.Harry chwycił mnie za ramiona i delikatnie uniósł.
-Wszystko dobrze?-zapytał z troską w oczach.

-Tak-wbiłam się w jego usta.Zdjęłam mu spodnie i już miałam chwycić za bokserki kiedy to on usiadł na mnie i bez zbędnych ceregieli zerwał ze mnie legginsy.Całował każdy milimetr mojego ciała,aż dostał się do obojczyka.Uniósł mnie lekko i odpiął mój stanik.Rzucił go,gdzieś w stronę drzwi.Przyciągnęłam go do siebie i zatkałam jego usta swoimi.Jego dłoń znalazła się na mojej kobiecości.Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.Swoją dużą dłonią przejechał wzdłuż mojego uda i jednym pociągnięciem pozbawił mnie majtek.Teraz leżałam pod nim w pełnej okazałości.Na początku trochę się krępowałam,ale po jakimś czasie przywykłam do tego jak na mnie patrzał.Loczek jedną dłonią trzymał moją pierś,a drugą skrył w moich długich włosach.Mój oddech był nierówny,ale na wyraz spokojny.Nagle poczułam,że Styles ssa mój sutek.Głośno jęknęłam i złapałam go za loki.Podniósł na mnie wzrok i zaśmiał się pod nosem.Widocznie doprowadzanie mnie do obłędu bardzo go śmieszyło.Wyciągnęłam ręce i szybko pozbawiłam mojego towarzysza bokserek.Moim oczom ukazał się jego dość spory przyjaciel.Kąciki moich ust uniosły się do góry.Harry całował zagłębienie pomiędzy moimi piersiami,a potem zjechał dużo,dużo niżej.Nie wiedziałam,że posunie się do takiego stopnia.Jego język pieścił moją łechtaczkę.Wygięłam się w łuk i nieznacznie jęknęłam.
-Kurwa Styles rób już swoje-krzyknęłam.Mój oddech był przyśpieszony.Jeszcze nikt nigdy nie zrobił mi tak dobrze.Przez chwilę nic się nie działo.
-Harry.Ja...
-Spokojnie,będę delikatny-pocałował mnie w podbrzusze i powoli wszedł we mnie.Na początku poruszał się powoli i niepewnie.Robił to tak,jakby obchodził się z jajkiem.Gdy zobaczył moje zirytowane spojrzenie gwałtownie przyśpieszył.Moim ciałem wstrząsały przyjemne dreszcze.Nasze oddechy były przyśpieszone.Podniosłam się na łokciach i zamknęłam oczy,ale tylko po to,żeby zaraz spojrzeć na Hazze.Wyglądał tak kurewsko seksownie.Z każdym kolejnym pchnięciem czułam,że jestem coraz bliżej.Ostatni ruch biodrami i oboje szczytowaliśmy.W moim brzuchu poczułam niesamowite ciepło.Widziałam na  czole Harr'ego kropelki potu.Byłam z siebie zadowolona.Nie zawsze chłopak jest bardziej zmęczony od dziewczyny.Styles położył się obok mnie i spojrzał w sufit.Z nim było inaczej-Lepiej.Odwróciłam się do niego i przełożyłam rękę przez jego tors.Czułam jak jego klatka piersiowa unosi się i opada w zaskakująco szybkim tempie.

-Czy ja...Um byłam dobra?-momentalnie spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.
-Byłaś najlepsza-pocałował mnie w czoło.Uśmiechnęłam się do niego i podniosłam dłoń.On uczynił to samo.Nasze dłonie się złączyły.
-Kocham cię-szepnęłam. Hazza chyba tego nie usłyszał,bo nic nie powiedział.Leżeliśmy tak bardzo długo,nawet nie zorientowałam się kiedy zasnęłam.
~*~
Poczułam,że po moim policzku spływa zimna ciecz.Zerwałam się do pozycji siedzącej i zerknęłam przed siebie.Prawie,że nade mną stał Louis i Niall.W dłoniach trzymali pistolety na wodę.Wytrzeszczyłam oczy i zacisnęłam ręce w pięści.Spojrzałam w bok i zobaczyłam śpiącego Styles'a.
-Horan,Tomlinson!-wrzasnęłam-Już po was!-oboje z dzikim chichotem ruszyli w stronę korytarza.Zerwałam się z łóżka i pobiegłam za nimi.Po drodze prawie wpadłam na Liam'a.
-Cześć! Macie gdzieś jeszcze pistolety na wodę?-zapytałam w pośpiechu.
-Zobacz w kuchni,w którejś szafce na pewno coś znajdziesz-pokazał w stronę schodów.Podziękowałam mu w biegu i zbiegłam na dół.Nigdzie nie widziałam tych debili.Otwierałam po kolei wszystkie szafki,aż w końcu natrafiłam na wielki pistolet.Nalałam do niego wody i na palcach weszłam do salonu.Pudło.Tu nikogo nie było.Weszłam na piętro i zajrzałam do pokoju Irlandczyka.Bingo.Zza łóżka wystawały dwie pary nóg.Na paluszkach zaszłam ich od tyłu i z bojową postawą oblałam moich przeciwników stróżką lodowatej wody.Oboje zerwali się na nogi jak oparzeni i zaczęli się wydzierać na cały dom.Zobaczyłam,że w drzwiach stoi Harry,obok niego Liam,a za ta dwójką Zayn i jego nowa laska.Zaczęłam się głośno śmiać.Widok tych dwóch idiotów był komiczny.
-No to mamy remis chłopcy-posłałam im szeroki uśmiech i puściłam oczko.Podeszłam do Harr'ego i wtuliłam się w niego.




____________
Łał dawno mnie nie było...Przepraszam was bardzo,ale miałam problemy...Ale teraz nie o tym...Mamy rozdział 22.Nareszcie Gabi i Harry coś tego,no ten...:D heh..Jak wam się podoba ? :*