czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 24."Zagłusza­nie bólu na ja­kiś czas spra­wia, że pow­ra­ca ze zdwo­joną siłą."

Weszłam do domu i rozejrzałam się po jego wnętrzu w poszukiwaniu ciotki.Niestety nigdzie jej nie było.Wzruszyłam ramionami i poszłam do mojego pokoju.Od razu wzięłam się do roboty.Sięgnęłam z szafy moją walizkę i zaczęłam w nią wrzucać wszystkie ubrania.Gdy już to zrobiłam,szybkim krokiem weszłam do łazienki i jednym zwinnym ruchem ręki wrzuciłam do kosmetyczki  kosmetyki.Byłam już gotowa,ale nie chciałam wyjeżdżać bez słowa. Musiałam pożegnać się z Ashley,Dominikiem i Michaliną.Nie wiedziałam o której wróci ciotka,dlatego postanowiłam,że najpierw spotkam się z Miśką.Wsiadłam w samochód i pojechałam do szkoły.O tej porze moja przyjaciółka miała lekcje.Zapewne teraz byśmy siedziały na nudnej historii i myślały o czymś innym,ale zostałam zawieszona.A co najlepsze wcale tego nie żałuję.Wręcz przeciwnie bardzo się cieszę,że ktoś wreszcie pokazał tej szmacie kto tu rządzi.Na przypomnienie sobie tego wydarzenia,uśmiech zagościł na mojej twarzy.Przydusiłam pedał gazu i w szybkim tempie wymijałam inne samochody.Po jakimś kwadransie byłam na miejscu.Wysiadłam z auta i pomaszerowałam pod mury szkoły.Dziś było ciepło,dlatego uczniowie podczas przerw,przesiadywali na świeżym powietrzu.Szłam przed siebie i nie zwracałam uwagi na innych.Każdy mierzył mnie wzrokiem i usuwał mi się z drogi.Zaśmiałam się pod nosem i dumnie wypięłam pierś do przodu.Wszędzie rozglądałam się za Michaliną,ale nigdzie jej nie widziałam.Nagle ją spostrzegłam.Siedziała oparta o murek i chyba słuchała muzyki.Podeszłam do niej od tyłu i zakryłam jej oczy.
-Zgadnij kto to...-powiedziałam jej do ucha.Dziewczyna ciężko westchnęła,a potem głośno pisnęła.
-Gabi-wydzierała się na całe gardło.Od razu skoczyła mi na szyję i mocno ścisnęła.
-Dusisz mnie-wymamrotałam,ledwo łapiąc powietrze.Miśka miała dużo siły i potrafiła nieźle zgniatać.
-Przepraszam...-powiedziała i odsunęła się ode mnie-Co ty tu robisz?Przecież jesteś jeszcze zawieszona-po jej minie widziałam,że się nie pokoi,a zarazem jest szczęśliwa.Nabrałam powietrza do płuc i ze świstem je wypuściłam.Ciężko mi było się z nią żegnać,a zwłaszcza,że nie wiedziałam czy jeszcze kiedyś ją zobaczę.Tomek cały czas czeka na odpowiedni moment,żeby mnie zabić.Nie będzie się wahał.
-Przyszłam się pożegnać-mruknęłam i usiadłam na zimnym betonie.Brunetka patrzyła na mnie jak na wariatkę.Bezwładnie opadła obok mnie i złapała się za skronie.
-Jak to pożegnać? Co to w ogóle znaczy?-zadawała mi pytania,a ja nie umiałam na nie odpowiedzieć.Chciałam powiedzieć jej całą prawdę,ale nie mogłam.Nie chciałam jej narażać.Gdyby Wawrzyk dowiedział się,że ktoś wie,zabił by.
-Wyjeżdżam na parę dni.Mam nadzieję,że wrócę,a jak nie to pamiętaj,że byłaś i jesteś moją najlepszą przyjaciółką.Jeszcze nigdy nikt nie był mi tak bliski-powiedziałam jednym tchem,aż się zapowietrzyłam.
-Ale co to znaczy 'Mam nadzieję,że wrócę'?-nie mogłam już tego wytrzymać.Za dużo jak na mnie.
-Może wydarzy się coś,co zmusi mnie do zostania w pewnym miejscu-próbowałam jej to jakoś wyjaśnić,ale nie byłam zbyt wiarygodna.
-A gdzie wyjeżdżasz? Z kim?-wciąż dopytywała,a ja byłam jeszcze bardziej zdenerwowana,że nie mogę jej nic powiedzieć.
 -Chłopcy mają trasę koncertową po Europie,a ja jadę z nimi-mówiłam powoli i w pełnym skupieniu.Nie chciałam popełnić żadnej gafy.Michalina popatrzyła na mnie wzrokiem mówiącym,że ją rozczarowałam.Wstałam z miejsca i przytuliłam przyjaciółkę.
-Obiecuję,że wrócę...-wyszeptałam jej do ucha-Będę za tobą tęsknić-skwitowałam i odsunęłam ją od siebie-A teraz muszę już jechać pożegnać się z Dominikiem i ciotką-pocałowałam ją w policzek i ruszyłam przed siebie.
-Będę czekać!-krzyczała-Dzwoń o każdej porze-pokiwałam głową i pomachałam jej na odchodnym.Nie chciałam tego przeciągać.Wiedziałam,że jeszcze trochę,a uroniłabym łzę.Kiedyś pomyślałabym,że zwariowałam,że nie teraz.Wsiadłam do samochodu i chwyciłam telefon.Napisałam esemesa do Dominika.
-Gdzie jesteś? Możemy się spotkać?-nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
-Jasne.Może w parku pod altanką?
-Dobrze.Zaraz będę-wysłałam wiadomość i ruszyłam w umówione miejsce.Przez całą drogę zastanawiałam się co mu powiem.Przecież Domi jest bardziej dociekły niż Miśka.Zorientuje się,że coś kręcę i będzie chciał dowiedzieć się prawdy.Dojechałam na miejsce,a szatyn już tam czekał.Wysiadłam z pojazdu i podeszłam do niego.Chłopak mocno mnie przytulił i pocałował w policzek.Usiadłam obok niego na ławce i opowiedziałam mu to samo co Michalinie.Na początku nie chciał mi wierzyć,ale po jakimś czasie uświadomiłam mu,że to nie żart tylko prawda.
-Powiedz,że wrócisz.Przysięgnij!-złapał mnie za ramiona i lekko mną wstrząsnął.
-Przysięgam-wtuliłam się w niego i nie chciałam puścić.Brakowało mi jego.Kiedyś bardzo dużo czasu spędzaliśmy ze sobą.Ale to się zmieniło po śmierci mamy.

~*~
Weszłam do domu chłopców i od razu skierowałam się do salonu.Oczywiście wszyscy tam siedzieli i oglądali jakiś głupawy program.Usiadłam Styles'owi na kolanach i położyłam głowę na jego obojczyku.

-I jak poszło?-zapytał,głaskając mnie po głowie.
-Mogło być lepiej.Tylko ciotka nie zadawała zbędnych pytań,bo cały czas myśli,że to tylko głupi wyjazd-wbiłam palce w jego loki i głośno westchnęłam-Niall,proszę przynieś moje walizki.Nie martw się są tylko dwie-dodałam szybko i spojrzałam na blondyna.
-Już się robi szefowo-wysłał mi oczko i poszedł do samochodu.Nie mogłam sobie wyobrazić tego co miało się dziać przez następne parę tygodni.Już nigdy nie zaznam spokoju.Wciąż będę prześladowana i poniewierana.Na samą myśl po moim ciele przebiegł nieprzyjemny dreszcz.Poczułam jak uścisk Harr'ego się zaciska.
-Zgniatasz mnie-powiedziałam i odchyliłam się od niego.Posłałam mu niemrawy uśmiech i zamknęłam oczy.
-Będzie dobrze-pocałował mnie w czoło i chwycił za ramiona.
-To się dopiero okaże-nie czekałam na odpowiedź,po prostu wbiłam się w jego usta i nie miałam zamiaru się odczepić.Całowałam zachłannie i z wielkim pożądaniem.
-Ej,my też tu jesteśmy-usłyszałam zachrypnięty głos Liam'a.Odessałam się od loczka i spojrzałam w stronę Payn'a.
-Oj,przepraszam-zaśmiałam się pod nosem-A wy już spakowani?-całkiem zapomniałam,że miałam przecież im pomóc.
-Tak.Zwarci i gotowi-zaśmiał się Louis i szturchnął ramieniem Liaś'a.Pokiwałam głową i wróciłam do wcześniejszej pozycji.Było mi tak wygodnie,że nie chciałam wstawać,ale właśnie w tym momencie zadzwonił telefon do Harr'ego i musiałam usiąść na kanapie. Styles poszedł do kuchni,a ja zostałam z Liam'em i Louis'em.Zastanawiałam się,gdzie przepadł Niall dosyć długo nie wracał.Miałam już wstać i zobaczyć,gdzie on się podziewa kiedy wszedł do domu i przytargał za sobą moje dwie walizki.Niby nic się nie stało,ale kiedy podszedł do nas zobaczyłam,że z jego wargi sączy się krew.Szybko do niego podbiegłam i chwyciłam w pasie.
-Co ci się stało?-miałam złe przeczucia,że to Tomek.
-James.To jego sprawka-powiedział i położył rękę na moim ramieniu-Kazał ci przekazać,że Tomek i tak cię znajdzie i zabije,ale nie martw się nie pozwolimy na to-tak na prawdę to trochę się pogubiłam.Nie wiedziałam o czym on mówił.
-Kto to James ?
-To prawda ręka Wawrzyka-wytłumaczył Liam.Przyniósł Niall'owi wodę i chusteczkę.Payn chciał coś jeszcze powiedzieć,ale w tym samym momencie do salonu wszedł Harry.Podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił.Nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Na całe szczęście nic ci nie jest-pocałował mnie w czoło i spojrzał na Horan'a-Niall co on ci powiedział?-widziałam w jego oczach strach i niepokój.
-Stop-krzyknęłam.Spojrzałam w stronę Payn'a.Stał w miejscu i nic nie mówił-Harry,kto dzwonił?!-musiałam się dowiedzieć.Widziałam,że nie chce mi powiedzieć-Powiedz mi!-zażądałam.
-To był...Em...-zaczął przeciągać i najwyraźniej nie miał zamiaru mi powiedzieć kto to.Spojrzałam na niego spode łba i zrobiłam wściekłą minę.
-Mów!-nie chciało mi się bawić w jakieś głupie zagrania.Chciałam wiedzieć,co się dzieje.W to wszystko byłam wplątana także ja i miałam prawo znać prawdę.
-To Wawrzyk-gdy tylko usłyszałam to nazwisko nogi się pode mną ugięły.Czułam,że powoli opadam w czyjeś ramiona,a potem tylko ciemność.

__________________
Hej Wam...Nareszcie coś napisałam. Nie jest idealnie,ale chociaż jest.Piszcie co sądzicie o tym rozdziale. 

1 komentarz: