czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 26 "San Francisco to piękne miasto..."

Mozolnie otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą pięć par oczu.Zerwałam się z miejsca i od razu wiedziałam,że nie jesteśmy już w samolocie.Było tam dużo miejsca i wystrój był prześliczny.Wszystko do siebie dopasowane.Widać było,że ten kto projektował te wnętrze miał niesamowitą wyobraźnię.Przetarłam powieki i usiadłam na miękkim łóżku.
-Co mnie ominęło ?-zapytałam po dłuższej chwili. 
-Tak właściwie to nic ciekawego...-Harry podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.Wyrwałam się z jego uścisku i spojrzałam na niego jak na wariata.
-Na czułości ci się zebrało?!-wycedziłam zła sama,na siebie.Nie wiem dlaczego tak powiedziałam,ale jak tylko zobaczyłam wzrok Zayn'a to od razu mi się wszystkiego odechciało.Po tym wszystkim co mi zrobił ma czelność patrzeć na mnie jak na swoją własność-Przepraszam-powiedziałam,kiedy zobaczyłam ból na twarzy loczka.Ten tylko spojrzał na mnie z obojętnością w oczach i wyszedł z pokoju,zostawiając mnie samą w otoczeniu czterech chłopaków.Nie czekając ani chwili dłużej wstałam z materaca i zerknęłam na Malik'a.
-Dziękuję!-wycedziłam przez zęby i pobiegłam za Styles'em.Nigdzie nie mogłam go znaleźć.Tak na prawdę wcale nie znałam tego miejsca,ale byłam pewna,że to jakiś luksusowy hotel.Biegałam po korytarzach bez celu.W końcu natknęłam się na sprzątaczkę.
-Witam Panią...Nie widziała Pani czasami takiego wysokiego chłopaka z burzą loków na głowie?-zapytałam ze łzami w oczach.Nie miałam już siły na dłuższe poszukiwania.Czułam się podle.
-Tak widziałam Pana Styles'a.Wbiegał na dach.-powiedziała uprzejmie i pokazała którędy mam iść.Podziękowałam w biegu i nie patrząc na to czy kogoś potrącę,czy nie leciałam przed siebie.Wdrapałam się po schodach i i otworzyłam drzwi na dach.Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam Styles'a.Stał oparty o żelazną rurkę i przyglądał się jeżdżącym samochodom.Spuściłam głowę i powoli podeszłam do niego.Stanęłam obok niego i nic nie mówiłam.Przez dłuższą chwilę trwała cisza,aż w końcu Harry ją przerwał.
-Widziałem jak na niego patrzysz...-skwitował,a mi aż zrobiło się niedobrze.Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć.Nie przychodziło mi do głowy,żadne sensowne wytłumaczenie.
-Tak to prawda...Patrzyłam na niego,ale ze wściekłością w oczach.Nigdy nie wybaczę mu tego jak mnie zranił.To dzięki tobie poczułam się znów bezpieczna i to z tobą chcę wiązać moją przyszłość.Nie ważne co się ze mną stanie ja zawszę będę cię kochać-wyrzuciłam to z siebie i poczułam ulgę,że w końcu to powiedziałam.Harry stał i nie mógł wydusić z siebie słowa.Musiałam nieźle go zaskoczyć.
-Gabriela-zaczął,ale nie potrafił skończyć-...Też cię bardzo kocham-tylko na tyle było go stać i tyle mi wystarczyło.Nie czekając na jego ruch,po prostu się do niego przytuliłam.Ten pocałował mnie w czoło i objął w pasie.

~*~
Weszliśmy do apartamentu i zastaliśmy tam jakiegoś faceta.Harry nie wyglądał na zaskoczonego,a ja wręcz przeciwnie.Nie miałam pojęcia kim jest ten mężczyzna.Wszystkie pięć par oczu odwróciło się w naszą stronę.Stałam w miejscu i czekałam na jakieś wyjaśnienia.
-Gabriela...Poznaj naszego menadżera Paul'a Higgins'a-oświecił mnie Liam.
-Miło mi-podałam Paul'owi rękę-Gabriela.
-Na reszcie cię poznałem.Chłopcy dużo,o tobie mówili.Podobno masz cięty charakterek?-zaśmiał się pod nosem,a ja poczułam że się rumienię.
-Ta-mruknęłam i usiadłam na wygodnej kanapie.
-Więc tak chłopcy-zaczął Higgins-jutro o 16:00 macie próbę,a o 20:30 zaczyna się koncert-poinformował wszystkich i ot tak wyszedł.Był nawet spoko,ale jego żarty nie trzymały się kupy.Chciałam włączyć TV,ale ktoś wyrwał mi pilota.Wkurzona odwróciłam się i zobaczyłam,że to Styles.
-Ubierz się ładnie,bo wychodzimy.
-Gdzie i po co ?-zapytałam znudzona.Nie chciało mi się nigdzie wychodzić.
-San Francisco to piękne miasto,które trzeba pozwiedzać-uśmiechnął się i poszedł w swoją stronę.Zwlekłam się z kanapy i powolnym krokiem człapałam się do swojego pokoju.Na całe szczęście wzięłam ze sobą parę sukienek,więc miałam co na siebie włożyć.Jak byliśmy na dachu cała się gotowałam,bo było tak ciepło.Gdybym ubrała się w spodnie to chyba bym się rozpuściła.Spojrzałam do swojej walizki i wygrzebałam całkiem ciekawą <kreację.> Szybko się przebrałam i zrobiłam  makijaż.Przeczesałam włosy i gotowa poszłam do salonu.Harry już tam na mnie czekał.
-Wow...Wyglądasz niesamowicie-przyznał i wbił się w moje usta.
-Jaka laska-usłyszałam głos za sobą.Odwróciłam się i zobaczyłam Niall'a.Wciąż miał napuchniętą wargę,ale i tak był tym samym słodkim blondynem.
-Spadaj-zaśmiałam się wtuliłam się w niego.Ten na początku nie wiedział o co chodzi,ale po chwili uszczelnił nasz uścisk.
-Harry coś ty jej zrobił?-zapytał przestraszony,a ja razem z loczkiem wybuchnęliśmy śmiechem.
-Boże.Już nie można być miłym dla przyjaciół?-skwitowałam uśmiechając się szeroko.
-Teraz to jestem pewien,że coś jej dałeś-obwieścił i też zaniósł się śmiechem.

~*~
Chodziliśmy po mieście i zwiedzaliśmy.Parę razy natknęliśmy się na grupki fanek,ale na całe szczęście nie było ich aż tak dużo.Mieliśmy trochę czasu dla siebie.Przez całą drogę rozmawialiśmy o błahostkach.Chyba ani ja,ani on  nie chcieliśmy rozmawiać o tych wszystkich zły chwilach.Liczyło się tylko to,że jesteśmy sami i możemy cieszyć się sobą.
-Myślisz,że w końcu wszystko się jakoś ułoży?-spojrzałam na niego oczekując odpowiedzi.
-Będziemy się bardzo starać,aby tak się stało-odpowiedział i spojrzał przed siebie.Wiedziałam,że nie chce,o tym rozmawiać.Przytuliłam się do niego i w kompletnej ciszy szliśmy jakimiś uliczkami.

__________
Witajcie.Po tak długiej nieobecności w końcu coś napisałam.Wiem,że już nikt ze mną nie został z powodu tego,że wcale nie pisałam,ale mam nadzieję,że chociaż jedna osoba to przeczytam.Jeszcze raz przepraszam za tak długi odstęp czasu pomiędzy rozdziałami. Komentujcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz