-O...Jak uroczo!-usłyszałam głos tuż moim uchu.To głos Tomka.Przełknęłam głośno ślinę i otworzyłam powieki.Jego twarz była bardzo blisko mojej.Mój oddech stał się nierówny,a ręce trzęsły się ze strachu.
-Czego chcesz ?!-próbowałam zachować zimną krew.Chłopak dotknął mojego policzka,a ja od razu wstałam na równe nogi i odsunęłam się od ławki.On zrobił to samo i powoli się do mnie zbliżał.Robiłam duże kroki do tyłu,ale ten nie dawał za wygraną.
-Skarbie,przecież już ci mówiłem...Chcę ciebie.-uśmiechnął się złośliwie i cały czas się do mnie zbliżał.Bałam się go.On jest nieobliczalny,zrobi wszystko,żeby mieć to co sobie zażyczył.-Inaczej gorzko tego pożałujesz!
-Pod jednym warunkiem...Dasz spokój moim przyjaciołom.

-Obiecuję,że nic im się nie stanie.-podszedł do mnie i chwycił mnie za ramiona.Nawet się nie wyrywałam.Nie miałam już na to sił.Chłopak pociągnął mnie w jakąś stronę.Posłusznie szłam za nim i nie uroniłam ani jednej łzy.Wsadził mnie do samochodu i ruszył w jakimś kierunku.
~*~
Obudziłam się w jakimś pokoju,chyba wcześniej dostałam czymś w głowę,bo teraz bolałam mnie tak bardzo,że ledwo mogłam nią poruszać.Chciałam dotknąć dłonią skroni,ale moje ręce i nogi były przywiązane do krzesła.Zaczęłam się szarpać,ale to nic nie dawało.Dlaczego ja zawsze wpakuję się w coś takiego?Przecież ja nikomu nic nie zrobiłam,to dlaczego życie mnie tak skarało.Chciałabym żyć jak normalna dziewczyna,ale mogę.Drzwi od pomieszczenia się otworzyły,a przede mną stanął wysoki szatyn.Jak ja go nienawidzę.
-Śpiąca królewna się obudziła?!-powiedział sarkastycznie i chwycił mój podbródek.Spojrzał w moje oczy i bezczelnie wbił się w moje usta.Chciałam się wyszarpać,ale nie miałam tyle sił.-Teraz należysz do mnie suko!-uderzył mnie z otwartej dłoni w policzek i wyszedł.
~Oczami Harr'ego~
Coś było nie tak.Wiedziałem to,ale nie wiedziałem co.Przypomniał mi się incydent,gdy ten cham chciał zrobić krzywdę Gabrieli.Musiałem sprawdzić,czy wszystko jest ok.Wybrałem numer brunetki i czekałam.Sygnały mijały,ale zero reakcji.Tak jak myślałem,coś się stało.Wybiegłem z terenu szkoły i po dziesięciu minutach byłem w domu.Wparowałem do salonu i nie wiedziałem od czego zacząć.
-Chłopaki!Gabi...Coś jej się stało,nie odbiera telefonu.-mówiłem jak katarynka,a oni słuchali mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Ale nie masz pewności.-skitował Lou.
-Czuję to!-wydarłem się.Nie mogłem znieść faktu,że moi przyjaciele mi nie wierzą.
-Na pewno się z tobą droczy.-Tomlinson nie dawał za wygraną.Zacisnąłem mocno pięści i wysyczałem przez zęby.
-Zawsze obiera ode mnie!Musimy ją znaleźć!-darłem się jak jakiś upośledzony.Nie wiem co bym zrobił,gdyby jej coś się stało.Tu nie chodzi tylko o nią,ale też o naszą piątkę,a właściwie szóstkę.Nie mogę pozwolić,żeby Tomek coś jej zrobił.Zabiję go przy pierwszej lepszej okazji.-Wiecie jaki on jest.Nie cofnie się przed niczym!-próbowałem ich przekonać.
-Dobrze.Poszukajmy jej.-Liam wstał z miejsca i podrapał się po głowie.-Chyba wiem,gdzie mogą być.-wszyscy pokiwaliśmy głowami i wybiegliśmy z domu.Wpakowaliśmy się do samochodu i jechaliśmy w stronę opuszczonego miasta.Mało kto tam jeździ. Ta ulica słynie z morderstw i bitew.Aż za dobrze znałem to miejsce.Gdy tylko dojechaliśmy wybiegłem z auta i wparowałem do miejscówki Wawrzyka.Biegałem po pokojach,ale nigdzie jej nie było.Chłopaki podążali tuż za mną.Nie obchodziło mnie teraz nic.Liczyło się tylko to,żeby odnaleźć Gabrielę.Została tylko kuchnia i ostatni pokój.Wpadłem do jego z tych pomieszczeń i znalazłem brunetkę.Była przywiązana do krzesła.Nie patrzała na mnie.Miała spuszczoną głowę.Podbiegłem do niej i zmusiłem ją,żeby na mnie spojrzała.
-Harry?Co ty tu robisz?-nie wiedziała co się dzieje.Mocno ją przytuliłem i odwiązałem jej dłonie.-Jak mnie znalazłeś?
-Mam informatorów.-musiałem skłamać.Ona na razie nie może o niczym wiedzieć.Nie chcę jej teraz dodawać więcej kłopotów i rozczarowań.
-No proszę,proszę...Książę przybył po swoją księżniczkę...O jak słodko!-Jego głos był przepełniony złością.-Może wyjawisz swojej ukochanej wasz mały sekrecik!-syknął w moją stronę i pokazał na resztę chłopaków.Liam wytrzeszczył oczy i chciał się rzucić na szatyna,ale Zayn mu na to nie pozwolił.
-O czym on mówi?!-Gabi była cała roztrzęsiona.Nie chciałem,żeby dowiedziała się w taki sposób.Spuściłem głowę i nie odzywałem się,ani słowem.-Styles,kurwa powiedz mi co on miał na myśli!-wydarła się na mnie.Widziałem uśmiech na twarzy tego skurwiela.Był z siebie zadowolony.O to mu chodziło.Chciał,żeby Gab dowiedziała się jacy jesteśmy na prawdę.Brawo udało mu się.
-Nie wiesz o nas wszystkiego.-pokazałem na moich przyjaciół.-Tak na prawdę nie jesteśmy zespołem,znaczy się śpiewamy i w ogóle,ale to tylko przykrywka.-zaciąłem się na chwilę.Ta złożyła ręce na piersi i wstała na równe nogi.
-Przykrywka do czego?!-nie mogłem nic z siebie wydusić.-Do czego?!-powtórzyła.
-My...mamy gang.Nazywamy się GTA,a oni-pokazałem na Wawrzyka-ReC.
-Harry kurwa to nie żarty!-wydarła się,a ja aż podskoczyłem.
-Nawet nie mam nastroju do żartów!-też podniosłem głos.Nie wierzyła mi,ale co ja się dziwię.Znała nas jako niesamowity zespół,a teraz nagle dowiaduje się,że jesteśmy zbrodniarzami.Popatrzyłem na chłopaków.Byli przybici i nie wiedzieli co ze sobą zrobić.Ja tylko stałem i wpatrywałem się w martwy punkt.To nie tak miało być.
~Oczami Gabrieli~
Nie mogę w to uwierzyć.To nie może być prawda.Powiedział to specjalnie.Zaraz powie,że to był tylko żarcik i wszystko będzie jak dawniej.Przecież zauważyłam bym wcześniej.Zerknęłam na Tomka.W ręku trzymał nóż i celował nim w Styles'a.
-Harry!-krzyknęłam,a on momentalnie odskoczył na bok,ale z jego ramienia sączyła się krew.

-Harry,proszę zostaw go.-prosiłam.Ten przestał go okładać i wstał.Jego ręce były całe w krwi.Głośno sapał i patrzał na mnie z bólem w oczach.
-Przepraszam,że ci nie powiedziałem.-chciał złapać mnie za dłonie,ale odsunęłam się na bezpieczną odległość i nic nie mówiłam.-Nie chciałem,żeby tak wyszło.
-Zawieź mnie do domu.-wymruczałam i ruszyłam w stronę wyjścia.Reszta podążyła w moje ślady.Nie mogłam w to wszystko uwierzyć.Moje życie to istny koszmar.
~*~
Zatrzymaliśmy się pod moim domem i nikt nic nie mówił.Louis i Niall posyłali mi smutne spojrzenia,a loczek spoglądał przez okno.
-Dziękuję.-powiedziałam i wyszłam z auta.Nie chciałam z nikim rozmawiać.Wbiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko.Jak ja mogłam być taka głupia i nic nie dostrzegłam.Usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach.Nagle rozległo się pukanie do drzwi.Myślałam,że to ciotka.Usiadłam po turecku i wymusiłam uśmiech.
-Otwarte.-krzyknęłam,ale zamiast Ashley w drzwiach stał Styles.Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego.Nienawidzę go.Oszukał mnie.Czułam się jak skończona idiotka.Chłopak wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
-Czego chcesz?-zapytałam sarkastycznie.Ten usiadł na skrawku łóżka i spuścił głowę.
-Ja na prawdę nie chciałem...Zrozum nikt nie mógł o tym wiedzieć.-mówił,a ja mimowolnie go słuchałam.-Wiem,że teraz już mi nie zaufasz,ale chociaż spróbuj zrozumieć.-nie wiedziałam co powiedzieć.Z jednej strony chciałam strzelić mu tak w mordę,że aż by się oblizał,a z drugiej było mi go szkoda.Jego wzrok powędrował na mnie.
-Mogłeś mi powiedzieć...Bynajmniej wiedziałabym na czym stoję.-tylko to przyszło mi do głowy.Była na niego zła.Tak cholernie zła,ale i wdzięczna.Przecież to on uratował mi życie.-Dziękuję.-dodałam.-Dziękuję,że dziś się dla mnie poświęciłeś.-uśmiechnął się.To dobry znak.
-Nie ma sprawy.-zaśmiałam się pod nosem.Mój wzrok zatrzymał się na jego ramieniu.Całe krwawiło.
-Chodź.-złapałam go za rękę i pociągnęłam do łazienki.-Rozbierz się-rozkazałam,a ten posłusznie ściągnął koszulkę.Ale on jest seksowny.Usiadł na krzesełku i wystawił ramię.Wyjęłam apteczkę,a z niej wodę utlenioną i bandaż.
-O co w tym wszystkim chodzi?-zapytałam.Musiałam się wszystkiego dowiedzieć.
-Tak jak wspomniałem ja,Louis,Liam,Zayn,Niall i Dominik jesteśmy gangiem.Zazwyczaj unikamy zabijania innych chyba,że nie ma innego wyjścia.Staramy się pomagać innym.Czasami napadamy na inne,że tak powiem 'zespoły' i staczamy bitwy.-nie możliwe.Po prostu nie realne.
-Dominik?-mój przyjaciel.Jakim cudem on.
-Tak.Niedawno do nas dołączył.Śpiewamy tylko po to,żeby nikt się nie dowiedział o tym drugim życiu.-bandaż którym owijałam ranę loczka prawie wyleciał mi z dłoni.
-No gotowe.-powiedziałam i schowałam wszystko do szafki.
-Gabi...Jesteś w poważnych tarapatach.Znam Tomka i wiem,że nie cofnie się przed niczym.Jakieś dwa dni temu dostałem od niego esemesa.Lepiej nie pytaj jaka była jego treść.-wytrzeszczyłam oczy.-Mam dla ciebie propozycję...Za trzy dni mamy trasę koncertową.Wyjeżdżamy na jakieś trzy tygodnie.Może pojedziesz z nami?-kusząca propozycja,ale co ze szkołą i co powiedziałabym cioci.
-Sama nie wiem...
-Proszę cię.Będąc z nami na pewno nic ci się nie stanie,ale jak zostaniesz to...-nie dokończył.
-Przemyślę to.-powiedziałam i wróciłam do pokoju,a on za mną.
-Dobrze.-westchnął i kierował się w stronę drzwi.
-Gdzie idziesz ?-nie mogłam mu pozwolić,żeby teraz wracał na piechotę,albo taksówką.
-Do domu.
-Może dziś zostaniesz u mnie?-nie wiedziałam jak mam go o to zapytać.
-Czemu nie.
____________________________________
I jest 20...Aww...Sama nie wiem dlaczego taka akcja,ale chyba wolę żeby było trochę ostro..:P
A tak wgl jak rozdział...A no i WESOŁYCH ŚWIĄT...:)
Świetny rozdział. Miałam trochę do nadrabiania, ale już wszystko przeczytałam i nie mogę doczekać się co będzie dalej. To jest świetne. <3
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam. :)
http://inferno-fanfiction.blogspot.com/
Aj..Dziękuję...I na pewno przeczytam twój..:)
UsuńUwielbiam tą aktorkę...Wszędzie szukałam opowiadania z jej udziałem...Dziękuję.<3