niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 20 'To nie może być prawda.'

Dziś cały dzień miałam być sama.Odpowiadało mi to.Nawet bardzo.Miałam zamiar,gdzieś wyskoczyć.Podskakując z nogi na nogę,biegłam do łazienki i wykonałam poranną toaletę.Znów powróciłam do pankowych i rockowych stylizacji.Ubrałam się i rozpuściłam moje długie,brązowe włosy.<KLIK>.Posłałam buziaczka własnemu odbiciu w lustrze i zeszłam na dół.Zrobiłam sobie śniadanie i w mgnieniu oka je pochłonęłam.Nie wiem dlaczego,ale dziś byłam wyjątkowo wesoła.Ubrałam moje czarne trampki i wyszłam domu.Dzisiejszy dzień był ciepły,ale niekiedy powiewał chłodny wiatr.Szłam w kierunku miasta.Praktycznie nie mijałam ludzi,ale co ja się dziwię wszyscy normalni obywatele teraz pracują,albo chodzą do szkoły.Miałam dziwne wrażenie,że ktoś mnie śledzi.Co jakiś czas obracałam się za siebie,ale nikogo nie widziałam.Później dałam sobie z tym spokój.Mam jakieś urojenia i zwidy.Byłam w najpiękniejszej części Londynu.Wszędzie pełno zieleni i śpiewających ptaków.Usidłam na jednej z ławek i wpatrywałam się w te naturalne piękno.Dopiero teraz tak na prawdę je dostrzegłam.Na pniu siedział dzięcioł i robił dziuplę.Na kwiatku spoczywał żółty motylek,a w powietrzu było czuć pyłek.Dobrze,że ten park był oddalony od miasta.Wiem,że miałam iść na zakupy,ale muszę tu chociaż trochę posiedzieć.Oparłam się o drewno i zamknęłam oczy.Wdychałam te piękne zapachy i słuchałam śpiewu słowika.
-O...Jak uroczo!-usłyszałam głos tuż moim uchu.To głos Tomka.Przełknęłam głośno ślinę i otworzyłam powieki.Jego twarz była bardzo blisko mojej.Mój oddech stał się nierówny,a ręce trzęsły się ze strachu.
-Czego chcesz ?!-próbowałam zachować zimną krew.Chłopak dotknął mojego policzka,a ja od razu wstałam na równe nogi i odsunęłam się od ławki.On zrobił to samo i powoli się do mnie zbliżał.Robiłam duże kroki do tyłu,ale ten nie dawał za wygraną.

-Skarbie,przecież już ci mówiłem...Chcę ciebie.-uśmiechnął się złośliwie i cały czas się do mnie zbliżał.Bałam się go.On jest nieobliczalny,zrobi wszystko,żeby mieć to co sobie zażyczył.-Inaczej gorzko tego pożałujesz!
-Pod jednym warunkiem...Dasz spokój moim przyjaciołom.


Nie wiele mogłam,ale chociaż miałam szansę obronić przed tym moich bliskich.Tylko ich miałam.
-Obiecuję,że nic im się nie stanie.-podszedł do mnie i chwycił mnie za ramiona.Nawet się nie wyrywałam.Nie miałam już na to sił.Chłopak pociągnął mnie w jakąś stronę.Posłusznie szłam za nim i nie uroniłam ani jednej łzy.Wsadził mnie do samochodu i ruszył w jakimś kierunku.

        ~*~

Obudziłam się w jakimś pokoju,chyba wcześniej dostałam czymś w głowę,bo teraz bolałam mnie tak bardzo,że ledwo mogłam nią poruszać.Chciałam dotknąć dłonią skroni,ale moje ręce i nogi były przywiązane do krzesła.Zaczęłam się szarpać,ale to nic nie dawało.Dlaczego ja zawsze wpakuję się w coś takiego?Przecież ja nikomu nic nie zrobiłam,to dlaczego życie mnie tak skarało.Chciałabym żyć jak normalna dziewczyna,ale mogę.Drzwi od pomieszczenia się otworzyły,a przede mną stanął wysoki szatyn.Jak ja go nienawidzę.
-Śpiąca królewna się obudziła?!-powiedział sarkastycznie i chwycił mój podbródek.Spojrzał w moje oczy i bezczelnie wbił się w moje usta.Chciałam się wyszarpać,ale nie miałam tyle sił.-Teraz należysz do mnie suko!-uderzył mnie z otwartej dłoni w policzek  i wyszedł.

        ~Oczami Harr'ego~
Coś było nie tak.Wiedziałem to,ale nie wiedziałem co.Przypomniał mi się incydent,gdy ten cham chciał zrobić krzywdę Gabrieli.Musiałem sprawdzić,czy wszystko jest ok.Wybrałem numer brunetki i czekałam.Sygnały mijały,ale zero reakcji.Tak jak myślałem,coś się stało.Wybiegłem z terenu szkoły i po dziesięciu minutach byłem w domu.Wparowałem do salonu i nie wiedziałem od czego zacząć.
-Chłopaki!Gabi...Coś jej się stało,nie odbiera telefonu.-mówiłem jak katarynka,a oni słuchali mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Ale nie masz pewności.-skitował Lou.
-Czuję to!-wydarłem się.Nie mogłem znieść faktu,że moi przyjaciele mi nie wierzą.

-Na pewno się z tobą droczy.-Tomlinson nie dawał za wygraną.Zacisnąłem mocno pięści i wysyczałem przez zęby.
-Zawsze obiera ode mnie!Musimy ją znaleźć!-darłem się jak jakiś upośledzony.Nie wiem co bym zrobił,gdyby jej coś się stało.Tu nie chodzi tylko o nią,ale też o naszą piątkę,a właściwie szóstkę.Nie mogę pozwolić,żeby Tomek coś jej zrobił.Zabiję go przy pierwszej lepszej okazji.-Wiecie jaki on jest.Nie cofnie się przed niczym!-próbowałem ich przekonać.
-Dobrze.Poszukajmy jej.-Liam wstał z miejsca i podrapał się po głowie.-Chyba wiem,gdzie mogą być.-wszyscy pokiwaliśmy głowami i wybiegliśmy z domu.Wpakowaliśmy się do samochodu i jechaliśmy w stronę opuszczonego miasta.Mało kto tam jeździ. Ta ulica słynie z morderstw i bitew.Aż za dobrze znałem to miejsce.Gdy tylko dojechaliśmy  wybiegłem z auta i wparowałem do miejscówki Wawrzyka.Biegałem po pokojach,ale nigdzie jej nie było.Chłopaki podążali tuż za mną.Nie obchodziło mnie teraz nic.Liczyło się tylko to,żeby odnaleźć Gabrielę.Została tylko kuchnia i ostatni pokój.Wpadłem do jego z tych pomieszczeń i znalazłem brunetkę.Była przywiązana do krzesła.Nie patrzała na mnie.Miała spuszczoną głowę.Podbiegłem do niej i zmusiłem ją,żeby na mnie spojrzała.
-Harry?Co ty tu robisz?-nie wiedziała co się dzieje.Mocno ją przytuliłem i odwiązałem jej dłonie.-Jak mnie znalazłeś?
-Mam informatorów.-musiałem skłamać.Ona na razie nie może o niczym wiedzieć.Nie chcę jej teraz dodawać więcej kłopotów i rozczarowań.
-No proszę,proszę...Książę przybył po swoją księżniczkę...O jak słodko!-Jego głos był przepełniony złością.-Może wyjawisz swojej ukochanej wasz mały sekrecik!-syknął w moją stronę i pokazał na resztę chłopaków.Liam wytrzeszczył oczy i chciał się rzucić na szatyna,ale Zayn mu na to nie pozwolił.
-O czym  on mówi?!-Gabi była cała roztrzęsiona.Nie chciałem,żeby dowiedziała się w taki sposób.Spuściłem głowę i nie odzywałem się,ani słowem.-Styles,kurwa powiedz mi co on miał na myśli!-wydarła się na mnie.Widziałem uśmiech na twarzy tego skurwiela.Był z siebie zadowolony.O to mu chodziło.Chciał,żeby Gab dowiedziała się jacy jesteśmy na prawdę.Brawo udało mu się.
-Nie wiesz o nas wszystkiego.-pokazałem na moich przyjaciół.-Tak na prawdę nie jesteśmy zespołem,znaczy się śpiewamy i w ogóle,ale to tylko przykrywka.-zaciąłem się na chwilę.Ta złożyła ręce na piersi i wstała na równe nogi.

-Przykrywka do czego?!-nie mogłem nic z siebie wydusić.-Do czego?!-powtórzyła.
-My...mamy gang.Nazywamy się GTA,a oni-pokazałem na Wawrzyka-ReC.
-Harry kurwa to nie żarty!-wydarła się,a ja aż podskoczyłem.
-Nawet nie mam nastroju do żartów!-też podniosłem głos.Nie wierzyła mi,ale co ja się dziwię.Znała nas jako niesamowity zespół,a teraz nagle dowiaduje się,że jesteśmy zbrodniarzami.Popatrzyłem na chłopaków.Byli przybici i nie wiedzieli co ze sobą zrobić.Ja tylko stałem i wpatrywałem się w martwy punkt.To nie tak miało być.

        ~Oczami Gabrieli~

Nie mogę w to uwierzyć.To nie może być prawda.Powiedział to specjalnie.Zaraz powie,że to był tylko żarcik i wszystko będzie jak dawniej.Przecież zauważyłam bym wcześniej.Zerknęłam na Tomka.W ręku trzymał nóż i celował nim w Styles'a.
-Harry!-krzyknęłam,a on momentalnie odskoczył na bok,ale z jego ramienia sączyła się krew.

Loczek rzucił się na szatyna i przewrócił go na ziemię.Podbiegłam do chłopaków i prosiłam,żeby mu pomogli,ale oni mówili tylko,żeby się w to nie mieszać,że Haz da radę.Oboje turlali się po podłodze i zadawali kolejne ciosy.Wszędzie była czerwona ciecz.W pewnej chwili Styles usiadł na Wawrzyku i bił go bez opamiętania.Nie mogłam tak stać i patrzeć jak go leje.Podeszłam do niego i próbowałam odciągnąć.
-Harry,proszę zostaw go.-prosiłam.Ten przestał go okładać i wstał.Jego ręce były całe w krwi.Głośno sapał i patrzał na mnie z bólem w oczach.
-Przepraszam,że ci nie powiedziałem.-chciał złapać mnie za dłonie,ale odsunęłam się na bezpieczną odległość i nic nie mówiłam.-Nie chciałem,żeby tak wyszło.

-Zawieź mnie do domu.-wymruczałam i ruszyłam w stronę wyjścia.Reszta podążyła w moje ślady.Nie mogłam w to wszystko uwierzyć.Moje życie to istny koszmar.

       ~*~
Zatrzymaliśmy się pod moim domem i nikt nic nie mówił.Louis i Niall posyłali mi smutne spojrzenia,a loczek spoglądał przez okno.

-Dziękuję.-powiedziałam i wyszłam z auta.Nie chciałam z nikim  rozmawiać.Wbiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko.Jak ja mogłam być taka głupia i nic nie dostrzegłam.Usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach.Nagle rozległo się pukanie do drzwi.Myślałam,że to ciotka.Usiadłam po turecku i wymusiłam uśmiech.
-Otwarte.-krzyknęłam,ale zamiast Ashley w drzwiach stał Styles.Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego.Nienawidzę go.Oszukał mnie.Czułam się jak skończona idiotka.Chłopak wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
-Czego chcesz?-zapytałam sarkastycznie.Ten usiadł na skrawku łóżka i spuścił głowę.
-Ja na prawdę nie chciałem...Zrozum nikt nie mógł o tym wiedzieć.-mówił,a ja mimowolnie go słuchałam.-Wiem,że teraz już mi nie zaufasz,ale chociaż spróbuj zrozumieć.-nie wiedziałam co powiedzieć.Z jednej strony chciałam strzelić mu tak w mordę,że aż by się oblizał,a z drugiej było mi go szkoda.Jego wzrok powędrował na mnie.
-Mogłeś mi powiedzieć...Bynajmniej wiedziałabym na czym stoję.-tylko to przyszło mi do głowy.Była na niego zła.Tak cholernie zła,ale i wdzięczna.Przecież to on uratował mi życie.-Dziękuję.-dodałam.-Dziękuję,że dziś się dla mnie poświęciłeś.-uśmiechnął się.To dobry znak.
-Nie ma sprawy.-zaśmiałam się pod nosem.Mój wzrok zatrzymał się na jego ramieniu.Całe krwawiło.
-Chodź.-złapałam go za rękę i pociągnęłam do łazienki.-Rozbierz się-rozkazałam,a ten posłusznie ściągnął koszulkę.Ale on jest seksowny.Usiadł na krzesełku i wystawił ramię.Wyjęłam apteczkę,a  z niej wodę utlenioną i bandaż.
-O co w tym wszystkim chodzi?-zapytałam.Musiałam się wszystkiego dowiedzieć.

-Tak jak wspomniałem ja,Louis,Liam,Zayn,Niall i Dominik jesteśmy gangiem.Zazwyczaj unikamy zabijania innych chyba,że nie ma innego wyjścia.Staramy się pomagać innym.Czasami napadamy na inne,że tak powiem 'zespoły' i staczamy bitwy.-nie możliwe.Po prostu nie realne.
-Dominik?-mój przyjaciel.Jakim cudem on.
-Tak.Niedawno do nas dołączył.Śpiewamy tylko po to,żeby nikt się nie dowiedział o tym drugim życiu.-bandaż którym owijałam ranę loczka prawie wyleciał mi z dłoni.
-No gotowe.-powiedziałam i schowałam wszystko do szafki.

-Gabi...Jesteś w poważnych tarapatach.Znam Tomka i wiem,że nie cofnie się przed niczym.Jakieś dwa dni temu dostałem od niego esemesa.Lepiej nie pytaj jaka była jego treść.-wytrzeszczyłam oczy.-Mam dla ciebie propozycję...Za trzy dni mamy trasę koncertową.Wyjeżdżamy na jakieś trzy tygodnie.Może pojedziesz z nami?-kusząca propozycja,ale co ze szkołą i co powiedziałabym cioci.
-Sama nie wiem...
-Proszę cię.Będąc z nami na pewno nic ci się nie stanie,ale jak zostaniesz to...-nie dokończył.
-Przemyślę to.-powiedziałam i wróciłam do pokoju,a on za mną.
-Dobrze.-westchnął i kierował się w stronę drzwi.
-Gdzie idziesz ?-nie mogłam mu pozwolić,żeby teraz wracał na piechotę,albo taksówką.
-Do domu.
-Może dziś zostaniesz u mnie?-nie wiedziałam jak mam go o to zapytać.
-Czemu nie.
 ____________________________________
I jest 20...Aww...Sama nie wiem dlaczego taka akcja,ale chyba wolę żeby było trochę ostro..:P
A tak wgl jak rozdział...A no i WESOŁYCH ŚWIĄT...:)

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Miałam trochę do nadrabiania, ale już wszystko przeczytałam i nie mogę doczekać się co będzie dalej. To jest świetne. <3

    Serdecznie zapraszam. :)
    http://inferno-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj..Dziękuję...I na pewno przeczytam twój..:)
      Uwielbiam tą aktorkę...Wszędzie szukałam opowiadania z jej udziałem...Dziękuję.<3

      Usuń