sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 19 'Moje oczy się powiększyły,a twarz przybrała dziwny grymas.'

Dlaczego to zawsze ja muszę dostać takiego kopa w dupe? Czy na prawdę na tym świecie nie ma nikogo,kto zrozumiałby mnie tak do końca? Może dla mnie nie ma miejsca na tym pokręconym świecie.Niedawno otrząsnęłam się po stracie mamy,potem zranił mnie Harry,a teraz ten jebany Malik pokazał na co go stać.A może ja po prostu jestem przeklęta.Nie zasługuję na odrobinę szczęścia.Muszę żyć w samotności i cierpieniu.To chyba najbardziej logiczne wytłumaczenie.'Moje serce pękło na kilka małych kawałeczków i z wielkim hukiem spadło mi pod nogi,tylko po to,żebym idąc na przód przewróciła się i już nigdy nie wstała'.Niedługo skończę osiemnaście lat i wrócę z powrotem do Polski.Ja już tu dłużej nie wytrzymam.Każdy rani mnie i sprawia taki ogromny ból.Poczułam mocne ukłucie w brzuchu.Zgięłam się w pół i przytrzymałam o szafkę nocną.Gdyby nie ona leżałaby na ziemi i zwijała się z bólu.Nie mam pojęcia co się stało,ale po jakich trzech minutach mi przeszło.Zła na wszystkich wparowałam do łazienki i powoli się rozebrałam.Odkręciłam kurek i weszłam pod prysznic.Zmyłam z siebie złość i nienawiść do świata.Poczułam się trochę lepiej,ale wciąż nie było za dobrze.Niby byłam silną i niezależną dziewczyną,ale jakaś cząstka mnie bardzo cierpiała.
      Mój telefon cały czas wibrował.Podniosłam go z poduszki i zamarłam gdy zobaczyłam na wyświetlaczu imię 'Tomek'.Wcześniej zapisałam sobie jego numer,gdyby właśnie nastała taka sytuacja jak teraz.Odczytałam treść esemesa i sama nie wiem,dlaczego zaśmiałam się pod nosem.Szybko odpisałam.

result-thumb Co we mnie wstąpiło?Powinnam się go bać,a nie lekceważyć i jeszcze na dodatek buntować.Po prostu czułam się taka silna i niezależna.Już się nie bałam.Mógł nawet mnie torturować,a ja wciąż śmiałabym mu się w twarz z satysfakcją.Byłam całkiem świadoma tego,że Tomek nie rzuca słów na wiatr,ale jakoś mnie to nie obchodziło.W sumie ułatwiłby mi tylko sprawę,przecież i tak mam zjebane życie.Na samym starcie miałam i mam do tej pory.Skróci mi męczarnie przez którą przechodzę.Uśmiechnięta od ucha,do ucha położyłam się pod ciepłą kołdrą i zapadłam w sen.

                ~*~
Obudziłam się po ósmej.Oczywiście nie poszłam do szkoły przez Nicol.W sumie to nawet fajnie.Szkoda tylko,że nie miałam co robić.Ubrałam na siebie moje czarne rurki i bluzkę z rękawem 3/4.Była ona bardzo wygodna,a na samym środku był wielki napis 'SWAG'.Do tego dobrałam moje ulubione miętowe trampki i zeszłam na dół.W progu przywitała mnie zła ciocia.Chyba wiedziałam dlaczego ma taki,a nie inny humor.Ba.Nawet spodziewałam się,że dostanę niezłą naganę.Ashley pokazała palcem na krzesło,co oznaczało,że mam usiąść. Grzecznie wykonałam jej polecenie  i wykrzywiłam usta w podkówkę.Czekałam aż zacznie.Dosyć długo to trwało,ale w końcu nastąpił ten moment.

-Coś ty narobiła?!-zapytała poirytowana,a ja wzruszyłam tylko ramionami.-Wiesz,że mogłaś zabić tą biedną dziewczynę?!-siedziałam niewzruszona i głośno wzdychałam.
-Mogła uważać na słówka...-powstrzymałam się od ostrej riposty.Na prawdę nie interesowała mnie ta suka.Najpierw się myśli,a potem przechodzi do czynów.
-Ale to nie powód,żeby  ją bić!-potarła czoło i przełknęła ślinę.-Mam nadzieję,że to się więcej nie powtórzy...-chciała coś jeszcze powiedzieć,ale jej wtrąciłam.
-Na pewno nie.
-Gdy tylko wrócisz do szkoły,pójdziesz do niej i ją przeprosisz...Dyrektora również.-nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam! Miałam się poniżać! Przed kimś takim jak ta szurnięta blondi?!O nie! Na pewno nie!
-Mowy nie ma!-protestowałam,ale mina ciotki była jednoznaczna.-No dobra.-burknęłam,tak cicho jak tylko umiałam.
-Widzisz to nic trudnego.A teraz przepraszam,muszę jechać do pracy.-uśmiechnęła się do mnie jak gdyby nigdy nic i wyszła.Tak po prostu.Byłam wściekła i straciłam na cokolwiek ochotę.Jednakże nie miałam co robić wyszłam przed dom,zamknęłam drzwi i ruszyłam przed siebie.Nie brałam samochodu.Chciałam się przejść.Przemyśleć wszystko.Obserwowałam przechodniów.Byli tak zabiegani,nie patrzyli pod nogi.Każdemu się gdzieś śpieszyło.No tak przecież normalni ludzie chodzą do pracy.Zmierzałam do kawiarni.Dziś było chłodno,no cóż w końcu zbliżała się zima.Co prawda nie przepadam za tą porą roku,ale już mi jej trochę brakowało.Weszłam do ciepłego pomieszczenia i zdejmując kurtkę usiadłam przy dwuosobowym stoliku.Było tu przytulnie i miło.
-Co podać?-usłyszałam głos nad sobą.Podniosłam wzrok i ujrzałam wysokiego kelnera.Był młody i na prawdę bardzo przystojny.Jego szare oczy,wpatrywały się we mnie wyczekująco.Potrząsnęłam lekko głową i przez chwilę myślałam.
-Kawę.-chłopak zapisał moje zamówienie w notesie i uśmiechnął się do mnie ochoczo.Gdy tylko odszedł,ktoś dosiadł się do mnie.Spojrzałam zdezorientowana na intruza i od razu się zaśmiałam.
-Cześć Liam.-powitałam go radośnie.Nie chciałam dać po sobie poznać,że jestem smutna.
-Cześć.Możemy pogadać?-trochę mnie zaskoczył.Jeszcze nigdy ze mną nie rozmawiał tak w cztery oczy.O co mogło mu chodzić?
-Słucham?-mruknęłam.
-Wiem,że nie powinienem pytać,bo to nie moja sprawa,ale czy wczoraj coś się stało pomiędzy tobą,a Zayn'em?-on chyba sobie żartuje.Z takim pytaniem przychodzi do mnie.Przecież śmiało mógł pogadać z Malik'iem.Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.W środku aż wrzałam ze złości.
-Masz rację to nie twoja sprawa!-syknęłam.
-Gabriela,ja wiem jaki jest Zayn...Czy on...Czy on zrobił ci krzywdę?-o co mu w ogóle chodziło?Jaką krzywdę?Fakt złamał mi serce,ale nie skrzywdził mnie.
-Nie?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Rozumiem.-widziałam zakłopotanie w jego oczach.Nie wiedział co ma powiedzieć,ani jak się zachować.-Może masz ochotę na mały spacer?-właściwie,mogłabym się zgodzić i tak nie miałam nic ciekawszego do roboty.
-Jasne.-nie wiem co,ale ten chłopak miał coś w sobie.Był miły i przyjazny,no i nie zachowywał się jak rozwydrzony bachor.Mogę przyznać,że jest najbardziej rozgarnięty z całej piątki.Zapłaciłam za moje zamówienie i razem z Payn'em,opuściłam kawiarnię.Chodziliśmy tak bez celu i rozmawialiśmy na przeróżne tematy.Z nim czułam się taka bezpieczna i wiedziałam,ze mogę mu zaufać.Na prawdę go polubiłam.Cały czas się śmieliśmy i wygłupialiśmy.
-A co z twoją mamą?-zabolało.Moje oczy się zaszkliły,a po policzku spłynęła gorąca łza.Liaś podszedł do mnie i mocno przytulił.Schowałam się w jego ramionach i na dobre się rozpłakałam.
-Cśśś...Spokojnie.Jestem przy tobie.-szeptał mi do ucha.Pomagało.Gdy już się wypłakałam,przetarłam policzki i głośno westchnęłam.-Jeśli nie chcesz to nie mów.
-Nie jest ok...Ona...Umarła trzy lata temu.-wydobyłam z siebie słowa,które tak bardzo raniły moje serce.
-Przykro mi.-pocałował mnie w czoło.To było dziwne,ale na swój sposób urocze.Położyłam głowę na jego ramieniu i szłam z nim krok,w krok.Trwaliśmy w ciszy dopóki nie usłyszeliśmy pisków.Odwróciłam się  do tyłu i zobaczyłam małą grupkę,biegnących do nad dziewczyn,zapewne fanki.Brunet puścił do mnie oczko i zaczął rozdawać autografy.Stałam z boku i przyglądałam się całej sytuacji.Dziewczyny robiły sobie z nim zdjęcia i mówiły jak bardzo go kochają.W pewnym momencie podeszła do mnie dziewczyna.Miała jakieś trzynaście lat i spojrzała na mnie przyjaźnie.Podała mi kartkę i długopis.Nie bardzo wiedziałam co mam z tym zrobić.
-Podpiszesz mi się?-zapytała w końcu.Moje oczy się powiększyły,a twarz przybrała dziwny grymas.Jakim cudem ta dziewczyna mnie znała.Przecież nie byłam nikim sławnym.Właściwie byłam nikim.Podpisałam się i oddałam arkusz rudowłosej.
-Bardzo ładnie wyglądasz z Harry'm.Życzę wam szczęścia.-że co proszę?Z Harry'm?!O nie,nie...Na pewno nie z nim!
-My jesteśmy tylko przyjaciółmi...-próbowałam to sprostować,ale ta mnie nie słuchała.Podziękowała i dołączyła do gromadki,a ja stałam jak słup i nie mogłam się ruszyć.W końcu fanki odeszły,a Liam podszedł do mnie i pociągnął za rękę.Poruszałam się jak jakaś upośledzona.Chłopak pomachał mi dłonią przed oczami,a ja nie pewnie na niego spojrzałam.Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa.Nic kompletna pustka.Jak to wszystko możliwe?!Ja chyba śnię,
-Li? Czy ostatnio na jakieś stronce plotkarskiej,było coś o mnie i Styles'ie?-nie byłam pewna,czy mogę go o to spytać,ale skoro jest moim przyjacielem,to czemu nie?
-Hym...-zastanawiał się chwilę-Chyba coś było...Ba.Już nawet wiem co...Artykuł z wczoraj.Byliście na plaży wtuleni w siebie.-Kurwa,to nie źle.Nie dziwię się,że ta dziewczynka uważała mnie i Harr'ego za parę.
-Ja jebie.Wiedziałam,że to zły pomysł,żeby jego zabierać!-syknęłam.A Payn spoglądał na mnie ze zdziwieniem.-Wczoraj...Jak pokłóciłam się z Zayn'em,a właściwie jak zerwaliśmy,Harry wsiadł do mojego samochodu i nie chciał wysiąść,więc pojechałam z nim.Po ten było mi zimno,a on pożyczył mi kurtkę i mnie przytulił.-sprostowałam.Pieprzone media.Zero prywatności.Kurwa zawsze wpakuję się w jakieś bagno.
-Spokojnie to tylko parę zdjęć.-uspokajał chłopak.Po jakimś czasie ochłonęłam i razem z przyjacielem poszliśmy do jego domu.Na początku byłam temu przeciwna,ale on miał w sobie to coś i oczywiście mnie przekonał.W samym progu przywitał mnie Niall i chciał poczęstować chipsemi.Grzecznie odmówiłam i poszłam do salonu,a zaraz za mną Horan'ek i Liaś. Rozsiedliśmy się na kanapie i oglądaliśmy jakieś romansidło.
-Pójdę zrobić coś do picia.-zaproponował brunet i zniknął w kuchni.Nie minęła nawet minuta,a farbowany blondyn zwrócił się do mnie.
-Dziękuję.
-Ale za co?-byłam zdziwiona,przecież nie zrobiłam dla niego nic specjalnego.O co mogło mu chodzić?
-Że pomogłaś mi z Michaliną.-a więc,o to się rozchodzi.Uśmiechnęłam się do niego i pogłaskałam go po czuprynie.
-Spoko.-pocałował mnie w policzek,a mnie zamurowało.Co to za dzień.Wszyscy mnie całują i dziękują.Ach...Szkoda,że to tylko dziś mnie tak obdarowywano.

               ~*~

Wróciłam do domu i zjadłam obiad.Byłam bardzo głodna.Kaśka opowiedziała mi jak minął dzień w zakichanej szkole.Wspomniała też coś o Hazz'ie i Michalinie,ale ja już byłam w swoim pokoju i nie słuchałam kuzynki.Położyłam się na łóżko,ale mój telefon wydał z siebie melodię,która oznaczała,że ktoś dzwoni.Musiałam wstać.Zerknęłam na wyświetlacz.'Tata'.Nigdy do mnie nie dzwoni chyba,że coś się stanie.Odebrałam i czekałam aż coś powie.
-Hej słoneczko.-przywitał się przyjaźnie i radośnie.
-Witaj tatku.-co mógł ode mnie chcieć?
-Mam dla ciebie propozycję.-dobra,to było dziwne i nie w stylu Edwarda.-Z racji z tego,że niedługo święta,a właściwie za jakiś miesiąc,chciałbym,żebyś przyjechała do Polski.-chciałam zobaczyć się z tatą,ale nie chciałam wyjeżdżać.Nie teraz.
-A może ty i Bella byście przyjechali do Londynu...Nie uważasz,że przyda ci się mała podróż?-miałam nadzieję,że się z zgodzi i nie myliłam się.
-Skoro tak,to do zobaczenia.-pożegnał się miło.

2 komentarze: