niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 16 "...nie chciałam znów wpaść w to bagno"

Po lekcjach miałam od razu pojechać do domu Zayn'a po walizkę,ale coś mi mówiło,że najpierw muszę jakoś ochłonąć.
Zastanawiało mnie dlaczego Styles nie pojawił się dziś w szkole.Zapewne nie chciał spotkać swojej byłej.Ale do jasnej cholery przecież to on zawinił.Gdyby wtedy, z tą dziewczyną...Może-Nie ma może,na pewno-powiedziałam sama do siebie.Byli byśmy razem i cieszyli się sobą na wzajem.A jeśli wina,leży po mojej stronie.Już sama nie wiem.Kocham Malika,ale nie mogę powiedzieć,że nie czuję nic do Harolda.Wiem,że nie powinnam tak myśleć,zważając na to,iż mam chłopaka,ale ja po prostu nie mogę o nim zapomnieć.Tak bardzo brakuje mi jego uśmiechu,tych słodkich dołeczków w policzkach,szmaragdowych tęczówek i burzy loków na głowie.Chciałabym poczuć jego ciepły oddech na mojej skórze.Niestety Bóg chciał,żeby tak było.Może nie mogłam spotykać się z loczkiem.Miałam łzy w oczach.Gwałtownie nacisnęłam na pedał gazu.Skręcałam w nieznane mi uliczki.Jeszcze nigdy nie jechałam tą częścią Londynu.Nie zatrzymywałam się.Moje powieki były całe mokre i zapewne czerwone.Jak przez mgłę zobaczyłam stary i opuszczony park.Zatrzymałam się i wybiegłam z pojazdu.Kierowałam się w stronę zadrzewionego zagajnika.Przystanęłam koło wielkiego drzewa.Oparłam się o pień i powoli zsunęłam się na zimne podłoże.Łzy spływały mi po policzkach i co gorsza nie mogłam ich zatrzymać.Co się ze mną działo.Stałam się słabą i naiwną ździrą.Dlaczego zawsze mnie to spotyka.Wszyscy mną poniewierają i myślą,że mogą robić co im się żywnie podoba.Poużalałabym się tak jeszcze,ale usłyszałam,że ktoś się do mnie zbliża.Gwałtownie wstałam i rozglądałam się na wszystkie strony.Serce waliło mi jak oszalałe.Nie ma co się dziwić.Nikt normalny nie przyszedłby sobie ot tak do opuszczonego parku.Tylko jakiś psychol,który ma w zamiarach krzywdzić ludzi.
-Kogo ja tu widzę.Czyż to nie piękna Gabriela Linton?-znałam ten głos,aż za dobrze.Moje mięśnie się naprężyły,a oddech przyśpieszył.Była to ostatnia osoba jaką chciałam widzieć.To właśnie on mnie tak zranił.Wszystkie wspomnienia powróciły.Ból który mnie przeszywał był nie do zniesienia.
-Czego ch...chcesz?-wykrztusiłam.Chciałam się nie zacinać,ale mi nie wychodziło.Dlaczego,on ? No dlaczego?! Czym ja zawiniłam.-krzyczałam do siebie w myślach.
-Czego,pytasz? No więc tak.Uciekłaś ode mnie,a dobrze wiesz,że nie lubię takich wybryków.-nie widziałam go,ale dobrze wiedziałam jaki ma wyraz twarzy.-Chyba nie muszę tłumaczyć po,co zabieram Ci czas.-nie,tylko nie to.Wszystko,tylko nie te tortury.
-Tomek...Proszę.-chciałam go ubłagać.Wiedziałam,że to na niewiele się zda,ale zawsze warto spróbować.
-Zamknij się suko!-warknął,a ja ze strach wbiłam się w pień drzewa.Czułam jak moje policzki zalewają się łzami.Tak bardzo się bałam,nie chciałam znów wpaść w to bagno.Chłopak podszedł do mnie i łapiąc za nadgarstek,uniósł ku górze.Wyszarpałam mu się i przyjęłam bojową postawę.Sama nie wiem co we mnie wstąpiło.Dobrze wiedziałam,że Tomasz jest w stanie zabić człowieka.Był typem chamskiego i aroganckiego skurwysyna.Bez serca i uczuć.Żałuję,że w ogóle go poznałam.Patrzył na mnie z miną wściekłego rottweilera.Jego wyraz twarzy był przerażający.Próbowałam powstrzymać szloch,ale na darmo.
-Ty szmato!-krzyknął,a ja zaczęłam prosić go,aby odszedł i dał mi spokój.Ten oczywiście nie słuchał.
-Tomek. Proszę...Wiesz,że nie chciałam od ciebie odejść.-Serio?-Chciałam-powiedziałam do siebie w myślach.
-Nie chciałaś?! Coś mi się,kurwa nie wydaje.-bałam się cokolwiek powiedzieć.


 Podszedł bliżej,niemalże czułam jego oddech na mojej twarzy.Wziął mocy zamach i wymierzył go w mój policzek.Opadłam na ziemię z takim hukiem,że przez chwilę wyobrażałam sobie jak moje kości łamią się na małe kawałeczki.Chłopak chciał zadać kolejny cios,ale coś,a raczej ktoś go powstrzymał.Nie miałam sił,żeby się podnieść.Po prostu leżałam bez ruchu i jedyne co widziałam to buty,dwóch mężczyzn w tym  jedne były Wawrzyniaka.Potem już tylko zobaczyłam ja upada parę metrów ode mnie.Mój wybawca,bo chyba tylko tak mogłam go nazwać chwycił mnie w pasie i uniósł do góry,po czym wziął mnie w swoje silne ramiona i niósł w kierunku mojego samochodu.Położyłam głowę na torsie chłopaka i film mi się urwał.

                            
~*~ 
-No...Mała obudź się.-znałam ten głos.Trochę zachrypnięty,ale delikatny i miły.Chciałam ujrzeć chłopaka,który uratował mi życie.Powoli otworzyłam powieki i parę razy mrugnęłam,żeby przyzwyczaić się do światła.Na początku widziałam  tylko jakieś plamki,ale gdy obraz mi się wyostrzył,nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam.Nade mną stał Harry. -Wszystko okay ?-zapytał.
-Chyba tak.-chciałam się podnieść,ale gdy tylko się poruszyłam przeszył mnie niemiłosierny ból.-Co ty tu robisz ?-skąd on wiedział,że byłam w tym parku? Śledził mnie?.
-Nie możesz mi po prostu podziękować?!-skitował,podchodząc do okna.
-Dziękuję...A teraz powiedz mi skąd wiedziałeś gdzie jestem.-nie dawałam za wygraną.Musiałam się dowiedzieć prawdy.Nic nie mówił.-Śledziłeś mnie?-nie wytrzymałam.Chyba należały mi się wyjaśnienia.
-Tak.-powiedział to tak bez uczuciowo i szorstko.No pięknie teraz nie tylko mam wybawiciela,ale także szpiega.Korzystając z tego,że Hazza stał do mnie tyłem ściągnęłam z siebie brudne spodnie i bluzkę.Wstałam z łóżka i podeszłam do szafki.Od razu rozpoznałam,że jestem w moim pokoju.Wybrałam jakieś ubrania i chciałam je zarzucić na siebie,ale w tym samym momencie loczek odwrócił się w moją stronę.Kąciki jego ust uniosły się ku górze.Podszedł do mnie na bardzo niebezpieczną odległość.Przycisnął moje nadgarstki do ściany i przywarł swoim ciałem do mojego.Nasze nosy się stykały.
-Harry.-nie słuchał.-Teraz jestem z Zayn'em.-zamknął oczy.Chciałam go odepchnąć,ale był silniejszy.-Proszę Cię,ja go kocham.-zrobił krok do tyłu.Był zły widziałam to w mimice jego twarzy.

-Mnie niby też kochałaś.-wrzeszczał.Nic nie odpowiadałam.Tak jakby zabrakło mi języka w gębie.Zielonooki zrobił zamach i uderzył pięścią w ścianę obok mnie.

 Płakałam jak opętana.Chłopak usiadł na łóżku,a ja ciągle stałam przy ścianie.Bałam się do niego podejść.Jeszcze nigdy nie był tak wściekły.
-Przepraszam.-wysyczał po cichu.Teraz żałuje,mógł pomyśleć,zanim całkowicie mnie do siebie zraził.Poklepał miejsce obok  i skinął głową na znak,że mam podejść.Nie pewnie zrobiłam krok,potem drugi i trzeci.Aż w końcu znalazłam się przy Harry'm.Usiadłam i czekałam aż sam zacznie temat.Miałam w głowie pustkę.Kompletnie zapomniałam co zdarzyło się parę godzin temu.Teraz ciągle myślałam o Style'sie.Cała ta sytuacja mnie przerosła.O mało co bym się nie rozbeczała na amen,ale na całe szczęście chłopak przejął pałeczkę.
-Co to był za świr?-nie byłam pewna,czy powiedzieć mu o wszystkim,czy raczej zataić wszystko.
-Umm...Kiedyś jak jeszcze mieszkałam w Polsce,spotykałam się z nim.Gdy zmarła moja mama,nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić,więc on mi pomógł.Nauczył jak przetrwać w życiu.Tomek, on zabijał bardzo dużo ludzi.Przez niego straciłam wszystkich przyjaciół.Dominik zerwał ze mną wszystkie kontakty.Stałam się potworem.W końcu przejrzałam na oczy,ale było już za późno.Zanim się wyprowadziłam dostawałam od niego groźby,że jak nie wrócę to mnie zabije i tak dalej,ale ja po prostu nie mogłam się z nim zadawać.Myślałam,że tu mnie nie znajdzie.No,ale jak widać grubo się pomyliłam.-loczek słuchał z wielką uwagą.
-Nie martw się opowiem chłopakom całe te zdarzenie i migiem zapuszkujemy tego drania.Chciałam prosić,aby nic nikomu nie mówił,ale nawet nie chciał słuchać.-Połóż się.Jutro do szkoły.-wstał i włożył ręce w kieszenie spodni.Pokiwałam głową na znak zgody.
-Harry...-chciałam pogadać z nim jeszcze o całej tej sytuacji,która popsuła nasz związek.

-Jutro.-chyba wiedział o co mi chodzi.Podszedł do mnie i delikatnie pocałował w policzek.Nagle moje drzwi od pokoju otwarły,a na przeciwko Harolda stanął Malik.Całkiem  o nim zapomniałam.Na pewno się bardzo martwił.-Do jutra.-pomachałam mu i spojrzałam na Mulata.Był wściekły i przerażony.Zamknął drzwi i podszedł do mnie.
-Zwariowałaś! Wiesz jak się o Ciebie martwiłem,a ty nawet nie odbierałaś telefonu.-powiedział to jednym tchem.
-Przepraszam.Miałam mały wypadek,ale już jest dobrze.-nieoczekiwanie wbił się w moje usta.
-A co z nim?-domyśliłam się,że chodziło mu o Hazze.
-W porządku.-nie czekając na jego reakcję,wtuliłam się w jego tors.

__________________________________

Wiem,że nie za często dodaję rozdziały,ale po prostu nie mam zbyt wiele czasu.A co do 16.Jak wam się podoba ? 

5 komentarzy:

  1. Awwwwwww < 3
    Tomek> Dominik? Harry? Zayn? Czasem mam wrażenie, że całe opowiadanie składa sie z chłopaków. < 3
    wpadaj: mojego-jutra-nie-ma.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń