poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 9.".Przecież kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi..."

Właśnie skończyła się ostatnia lekcja.Chciałam znaleźć Harolda,żeby zapytać się czy dokańczamy dziś ten pieprzony plakat.Szukałam go chyba wszędzie,a jego nigdzie nie było.Wkurzyłam się nie na żarty.Jeszcze w pewnym momencie wpadłam na jakiegoś przygłupa.Uniosłam wzrok i to co zobaczyłam totalnie mnie przeraziło.Nie chciałam z nim gadać,szybko wstałam i kierowałam się w stronę wyjścia.
-Gabriela.! Zaczekaj.!-krzyczał.Właśnie teraz wróciły wszystkie moje złe wspomnienia.Tak bardzo go unikałam,a teraz gdy już praktycznie o nim zapomniałam,znowu się zjawił.Oczy zaczęły mi się szklić,a ręce trząść ze złości.Niestety chłopak mnie dogonił i mocnym ruchem chwycił  za nadgarstek.
-Dominik.! Proszę zostaw mnie...Nie rozumiesz,kurwa zostaw mnie.! -wykrzyknęłam mu w twarz.
-Błagam,wysłuchaj mnie...Przecież kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.-zaczął coś do mnie pierdolić,ale mnie to nie obchodziło.Gniew znowu powrócił.Nie mogłam wytrzymać,wymierzyłam chłopakowi mocny strzał w polik.Blondyn złapał się za bolące miejsce i zerknął w moją stronę.
-Zasłużyłem.-skitował.-Daj mi jeszcze jedną szansę.Przez tego drania zerwaliśmy naszą znajomość.Wiesz,że nie był tego wart.-pojedyncze łzy spływały po moim policzku.Byłam bezradna. Nie miałam pojęcia co mam mu odpowiedzieć.
-Tylko,że to ty zostawiłeś mnie dla tego skurwiela. Wolałeś się z nim szlajać niż spędzać czas z przyjaciółką.-darłam się na całą posiadłość szkolną.Przechodzący uczniowie przyglądali się mi jak,by widzieli jakąś furiatkę.Ale mnie to nie ruszało.
-Tak wiem.....I teraz tego żałuję.Błagam wybacz mi.-Dominik ukląkł na jedno kolano.Zrobiło mi się głupio.Chwyciłam go za dłoń i podniosłam.
-Uspokój się.....Myślisz,że tak łatwo zapomnieć i wybaczyć.?!.-chciałam otworzyć drzwi auta,ale  Patszyński mi przeszkodził.Sam usiadł na moim miejscu,a mi kazał iść na siedzenie pasażera.Nie byłam z tego powodu zadowolona,ale wykonałam jego prośbę.Jechaliśmy w kompletnej ciszy.Podjechaliśmy pod jakiś klub.Było dosyć spokojnie,ale co ja się dziwie dopiero 15:00.Blondyn zaciągnął mnie do środka.Nie odzywałam się do niego.Myśli,że jak przyjechał i mnie przeprosił to coś zmieni.Gówno prawda.Tego nie da się zapomnieć.Usiadłam koło baru i zamówiłam jednego drinka.Chłopak poszedł w moje ślady i uczynił to samo.
Po około dwudziestu minutach wypiłam prawie siedem takich trunków.
-To jak będzie.? Przyjaciele.?-zapytał.Nie wiem dlaczego,ale się zgodziłam.
-Przyjaciele.-troszkę pijani wyszliśmy z klubu i szliśmy jakąś uliczką.
-Przepraszam...Ja na prawdę tego nie chciałem.-powiedział chłopak.
-Weź wyluzuj...Było minęło.-oczywiście,gdybym była w pełni trzeźwa,w życiu bym tak nie powiedziała,ale cóż zrobić.Chciałam pocałować przyjaciela w policzek,ale ten zrobił ten swój niezawodny numer z odwracaniem się i całus był w usta.
 Kiedyś za każdym razem,gdy tak zrobiliśmy to wybuchaliśmy śmiechem i teraz też tak było.W sumie cieszyłam się,że odzyskałam przyjaciela z przeszłości,ale nigdy nie zapomnę tego co się stało trzy lata temu.Razem udaliśmy się do jego domu.Oczywiście samochód musiała odebrać moja kochana ciotka,ale co tam.Teraz nie miałam głowy żeby się tym przejmować.Staliśmy pod jego drzwiami i patrzeliśmy na siebie.Czułam się trochę niezręcznie.
-To niesamowite,że po tylu latach w końcu mi wybaczyłaś.-skitował uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Hola,hola...Kto powiedział,że ci wybaczyłam...Nad tym wybaczaniem się jeszcze zastanowię.-zaśmiałam się.
-Wiesz ty co.! -i znowu wybuchliśmy śmiechem.
-Dobra pa. Muszę iść do tych przygłupów robić plakat....Do jutra ciołku.-pożegnałam się z blondynem i poszłam w stronę domu Stylesa.
Po nie całych 15-stu minutach w końcu doszłam do celu.Bez pukania weszłam do środka i poczłapałam do salonu.Na kanapie siedzieli Louis i Niall,a reszta stała przy stole.Nie wiem dlaczego,ale cała w skowronkach usiadłam na kolanach Tomilsona i wodziłam palcem po jego rozporku.Chłopak był tak zszokowany,że siedział nieruchomo i nie mógł wydusić z siebie słowa.Spojrzałam na Hazze.Stał i nie odrywał ode mnie oczu.
-Kochanie co tak stoisz.? Może się dosiądziesz.?-zapytałam przygryzając wargę.Loczek zrobił śmieszną minę i pc chwili był już obok nas.


_______________
I jak.? Może być..?? Jakoś ostatnio nie mam weny...Wiecie nie długo do szkoły i wgl...Ale nie mam zamiaru zawieszać bloga...znaczy jak na razie..:)
Pozdrawiam.

5 komentarzy:

  1. jest suuper tylko rozdziały mogły by być troszkę częściej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah..I kto to mówi...Ma tylko jednego bloga,a rozdziałów jak nie było tak nie ma...hehe....Postaram się.:*

      Usuń
  2. Dawaj codziennie rozdziały plissssssssss zajebisty tylko ten Dominik niech spierdala :p hue hue

    OdpowiedzUsuń