wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 10 "...Może chciałbyś mieć dziewczynę..."

Nie wiem co we mnie wstąpiło.Usiadłam okrakiem na kolana Stylesa i poruszałam się w przód i w tył.Czułam jak jego przyjaciel staje na baczność.Byłam z siebie zadowolona,że moje umiejętności erotyczne podnieciły Harolda.Złapałam chłopaka za jego zacne loki i szeptałam miłe słówka do ucha.Odruchowo zerknęłam na Malika. Dosłownie kipiał złością.Oczywiście mi to było na rękę.Chciałam,żeby był jeszcze bardziej zazdrosny.Miałam już dosyć ciekawy plan.
-Wiesz co Hazz...Podobasz mi się...Może chciałbyś mieć dziewczynę.?-Jezu co ja w ogóle wygaduję.Po co ja tyle wypiłam.Gdy powoli uświadamiałam sobie co zaproponowałam zielonookiemu,robiło mi się niedobrze.

-Gabi...Ale ty tak na serio.?.....-chłopak nie czekał na moją odpowiedź,bez mojej zgody dał mi namiętnego całusa.Szybko się od niego oderwałam i spojrzałam na Zayna.Z groźną miną wstał i patrząc mi prosto w oczy pobiegł na górę.Zrobiłam złowrogi uśmieszek i powoli wstając z Harr'ego pociągnęłam go za rękę do jego pokoju.Weszliśmy do środka,a brunet rzucił mi się na szyję i zaczął całować.Odsunęłam się od niego i podeszłam do szafy,gdzie był schowany nasz niedokończony plakat.
-To co skończymy to gówno i zawieziesz mnie do chaty.-skitowałam rozwijając brystol.
-Ale ja myślałem...-zaczął.
-To źle myślałeś.-nie zwracając więcej uwagi na chłopaka kończyłam nasze dzieło.

      *~*~*Po dwóch godzinach*~*~*
Nasz plakat był gotowy.Mogę przyznać,że wyszedł całkiem nieźle.Oczywiście dzięki mnie...Bo przecież nie Hazza ma takie ładne pismo.Ale nie powiem  on też dużo się narobił i to także jego zasługa.Byłam w niebo wzięta.No i na reszcie kojarzyłam co się dzieje.Wreszcie wytrzeźwiałam.Co prawda kręci mi się jeszcze w głowie,ale czuję się lepiej.Chwyciłam za brystol i zwijając go w rulon kierowałam się w stronę salonu.

-Zaraz do ciebie dojdę Kwiatuszku,tylko się przebiorę.-krzyknął Harold z głębi swojego pokoju.Chciałam się cofnąć i nawrzucać mu za tego 'Kwiatuszka',ale już mi się nie chciało włazić z powrotem po schodach.Weszłam do wielkiego pokoju i zobaczyłam Louisa,który całował jakiegoś ptaka i to jeszcze na dodatek wypchanego.

Chciało mi się śmiać,ale jakoś dałam radę się powstrzymać.
-Yyy...Mogę wiedzieć co ty odwalasz.?!-zapytałam z ironią w głosie,opierając się o kanapę.
-A nie widać.?! Pocieszam Kevina.-odparł,robiąc przy tym zaskoczoną minę.Chyba spodziewał się,że będę wiedział o co mu chodzi,ale się mylił.
-Aha...Boże z jakimi ja głąbami się zadaję.-wyprostowałam nogi,żeby trochę odpoczęły,ale ktoś się o nie potknął.Spojrzałam na podłogę,a obok moich stóp leżał Niall. Wybuchnęłam takim śmiechem,że prawie się udusiłam,Lou leżał już na ziemi i zwijał się z bólu brzucha.
-Matko..Co za fajtłapa.-wymamrotałam,podając Horankowi dłoń.
-Tak,tak.Bardzo śmieszne...Zrobiłaś to specjalnie.-udawał obrażonego,ale jakoś mu nie wychodziło.
-Wcale nie.To nie moja wina,że nawet dobrze chodzić nie umiesz.-przeglądałam moje paznokcie i ukradkiem zerkałam na blondyna.
-Umiem...-teraz był oburzony.Usłyszałam,że ktoś schodzi po schodach.Spojrzałam w stronę kuchni i zobaczyłam Malika.Wyglądał jak wrak człowieka.Oczy podpuchnięte,włosy nieuczesane,a o ubiorze już nie wspomnę.Jednym słowem tragedia.Nie wiem co mnie podkusiło,żeby do niego podejść.Chwyciłam za kubek z sokiem jabłkowym i przyglądałam się chłopakowi.Nawet na mnie nie popatrzał.Postanowiłam przejąć pałeczkę.
-Zayn...O co ci chodzi.?-dobrze wiedziałam co jest na rzeczy,ale chciałam usłyszeć to z jego ust.Mulat nic się nie odzywał.-Kurwa...Proszę powiedz co ci leży na sercu.-teraz to już krzyknęłam,ale co poradzić wkurzyłam się.Mnie się nie ignoruje,to ja zawsze olewam innych.
-Pytasz co jest.?! To ja Ci powiem...Dobrze wiedziałaś,że Cię kocham,a specjalnie zapytałaś Styles'a,czy chce z tobą być...Wiesz jak to zabolało.?!-chwile nic nie mówił.-Widzisz...Nie wiesz.Bo ciebie nie obchodzą czyjeś uczucia.Myślisz tylko o sobie,żeby tobie było dobrze.-zakończył swój monolog,a ja wciąż wpatrywałam się w niego z szeroko otwartą buzią.Zatkało mnie,że taki spokojny i ułożony Zayn,może komuś tak dojebać.Brunet nie czekał na moją reakcję,wstał z krzesła i znikł mi z pola widzenia.Krzyczałam jeszcze,żeby zaczekał,że to nie tak jak on myśli,ale nie reagował.Zrobiło mi się go żal,ale nie chciałam mu się teraz narzucać.Szczerze mówiąc trochę się go przestraszyłam.Był przepełniony wściekłością i gniewem.Gdybym powiedziała coś nie tak,mogłabym nawet dostać w pysk.

       *** W samochodzie Styles'a ***
Przez całą drogę nic do siebie nie mówiliśmy.Kompletna cisza.Dopiero gdy wysiadałam loczek złapał mnie za rękę i popatrzał w moje oczy.Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w policzek.


Wyszłam z pojazdu i wparowałam do domu.Kaśka siedziała w salonie i oglądała jakiś denny film,a ciotka właśnie leciała do mnie aby mnie ochrzanić.
-Boże .Dziecko gdzieś ty była.Dzwoniłam do ciebie chyba z dwadzieścia razy i nic.Bałam się o ciebie.-chciało mi się z niej śmiać.
-Ashley. Po pierwsze nie jest aż tak późno,po drugie miałam wyłączony telefon,bo zapomniałam go włączyć po szkole i po trzecie jesteś za bardzo przewrażliwiona. A no i też cię kocham.-zrobiłam słodkie oczka i poszłam do swojego pokoju.Kobieta coś jeszcze do mnie krzyczała,ale ja już jej nie słuchałam.Chwyciłam za moją piżamę i wtargnęłam do łazienki.Wzięłam szybki prysznic i zmęczona położyłam się spać,ale komuś się nudziło i mnie wyrwał z ciekawego zajęcia,jak rozmyślanie.Oczywiście dzwonił mój telefon,a zastanawiałam się czy go wyłączyć,ale ja nie musiałam się podkusić.Spojrzałam na wyświetlacz.     " Miśka".Nacisnęłam zieloną słuchawkę i niemrawo powiedziałam,krótkie ' Halo'.
-No hej Matołku.Dawno nie gadałyśmy.Postanowiłam,że do ciebie zadzwonię.-wytłumaczyła.
-Szkoda tylko,że tak późno.No,ale cóż mus to mus...A co tam u ciebie.?-przetarłam lekko oczy.
-A spoko.Wiesz,co może jutro po szkole wyskoczymy na miasto.?-słyszałam jak wzdycha.
-No jasne...Mam dla ciebie takie newsy,że masakra.-byłam bardzo podekscytowana.
-Już się nie mogę doczekać.A teraz paa. Do juterka.-pożegnała się.
-No Pa.-powiedziałam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.Mogłam dokończyć moje wymysły.Nawet się nie spostrzegłam jak odleciałam.

********

-Gabi...Czy ja zawszę muszę Cię budzić do tej piekielnej szkoły.?!-usłyszałam jakiś głos tuż nad moim uchem.Otworzyłam oczy i zobaczyłam Kaśkę.

-No...-odpowiedziałam krótko i zakryłam się poduszką.Jednak dziewczyna mi ją zabrała i kazała wstawać.Powoli uczyniłam jej prośbę i poszłam do łazienki.Wykonałam poranną toaletę,ubrałam się i uczesałam w wysoką kitkę.Gotowa zeszłam na śniadanie i gdy tylko zjadłam kromkę chleba.Wybiegłam z domu kierując się w stronę samochodu.W jego wnętrzu siedziała już czarnula.Bez słowa usiadłam na swoim miejscu i ruszyłam w stronę szkoły.

________
Macie 10 rozdział...Akurat miałam wenę dlatego go napisałam.Mam nadzieję,że wam się podoba.:)

Jak już zajrzałeś/łaś zostaw po sobie ślad w formie komentarza..:) Albo zagłosuj w ankiecie.:P
                                                             
Paula..<3

3 komentarze: